Informacje

  • Wszystkie kilometry: 82353.99 km
  • Km w terenie: 1630.90 km (1.98%)
  • Czas na rowerze: 108d 23h 10m
  • Prędkość średnia: 20.38 km/h
  • Suma w górę: 421375 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy waxmund.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

>100

Dystans całkowity:31508.25 km (w terenie 368.90 km; 1.17%)
Czas w ruchu:1069:30
Średnia prędkość:23.28 km/h
Maksymalna prędkość:80.90 km/h
Suma podjazdów:195427 m
Maks. tętno maksymalne:183 (92 %)
Maks. tętno średnie:148 (75 %)
Suma kalorii:4895 kcal
Liczba aktywności:168
Średnio na aktywność:187.55 km i 8h 13m
Więcej statystyk
Sobota, 22 listopada 2014 Kategoria >100

Do Kokotka

Przejażdżka do Kokotka na premierę książki z 'wyprawy w nieznane'.

Temperatura cały czas w granicach 1-3 stopni, a dzięki windstoperom i tak było mi za ciepło :/ Stopy mimo 2 par skarpetek i ochraniaczy zamarznięte...

Gmina Poraj zdobyta ;)




  • DST 145.00km
  • Czas 05:31
  • VAVG 26.28km/h
  • Podjazdy 1253m
  • Sprzęt Szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 10 listopada 2014 Kategoria >100

Wyprawka - dzień 2

Cały dzień jazdy w przyjemnym wyprawkowym trybie. Trochę po lasach, piachach, nawet jedną niegroźną wywrotkę zaliczyłem przy 5km/h :p
Maksymalna prędkość mówi wszystko o terenie w jakim jechaliśmy :)

Spanie przy kolejnej leśnej wiacie.

  • DST 100.34km
  • Czas 05:30
  • VAVG 18.24km/h
  • VMAX 35.16km/h
  • Podjazdy 183m
  • Sprzęt Wyprawowy
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 listopada 2014 | Uczestnicy Kategoria >100, >200

Wyprawka - dzień 1

Adam miał mnie kawałek odprowadzić. Odprowadził mnie pierwsze ~170km :)
Ja z sakwami, Adam na lekko, więc musiałem cisnąć żeby się kolega nie nudził, dzięki czemu wykręciliśmy średnią 30km/h na 110km :P

Później nam się osłabło i miasta też nas dodatkowo zwolniły. W Zawadzkim doganiam wyprawkę i już razem jedziemy do świetnej wiaty wynalezionej przez Iwa.


  • DST 201.00km
  • Czas 07:10
  • VAVG 28.05km/h
  • VMAX 70.60km/h
  • Podjazdy 1307m
  • Sprzęt Wyprawowy
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 24 września 2014 Kategoria >100, >200

Leniwe choć długie przywitanie jesieni

Leń totalny ;) Opis we wtorek 30.09.2014 ;)

Mieliśmy jechać razem z Adamem, ale ten zauważył poważną usterkę roweru wieczorem przeddzień wyjazdu, więc pozostało mi jechać samemu. A że dawno sam nigdzie nie byłem, to nawet z chęcią się wybrałem samotnie.

Pobudka koło 4:30. Nikt na mnie nie czeka, więc leniwie się zbieram, pakuję i startuje dopiero o 5:50.



Na dworze już się dość mocno przejaśniło, ale jadę z powłączanymi lampkami bo ciągle wokół mnie gęste mgły mocno ograniczające wilgotność.

W połączeniu z temperaturą która wynosiła równe 3 stopnie było to dość trudne połączenie, bo wilgoć osiadała na wszystkich ciuchach i butach, po czym z racji temperatury bardzo wyziębiała. Raz mnie już stopy zaczęły boleć, więc musiałem stanąć żeby je jakoś rozgrzać ;)
Stanąłem więc przy jakiejś leśnej dróżce, która jak widać poniżej, jest dość popularna. O 7 rano nikogo poza mną nie było ;)
Tempo od początku spokojne, bo się spocić nie chciałem żeby później nie zamarznąć. Później planowałem przyspieszyć, ale nigdzie mi się nie spieszyło i tempo spokojnym pozostało już do końca ;)



Zdarzały się pojedyncze miejsca gdzie mgły nie było.




Większość porannej trasy wyglądała jednak tak jak na obrazku poniżej:


Po ~80km robię 2 minutowy postój na wyciągnięcie kanapek z podsiodłówki i jem je już w trakcie jazdy żeby się nie wyziębić na postoju.

Kawałek dalej zaczynam pierwszy krótki, ale łapiący pod 10% podjazd.



Później kilka bardzo małych hopek i kolejne wypłaszczenie w rejonie Dębicy.
W Ostrowie mijam cukrownie, która pięknie wpasowała się w osiedle. Przynajmniej blisko do pracy ludzie mają.





Takie cuda ludzie przed domem mają :D

Na ~140km kolejny postój na przystanku autobusowym, tym razem trochę dłuższy, jakieś 10min. Jak widać, na przystankach też się dzieje.... :P






Przed Wielopolem Strzyżewskim zaliczam jeden z 3 'dużych' podjazdów tego dnia. Na końcówce trafiam tradycyjnie na kiepski szuter, ale wcześniej droga prowadzi spokojną wiejską dróżką więc jedzie się super mimo sporego nachylenia (~10%).
Przewyższeń na mojej trasie niby nie wyszło dużo, ale większość była jednak dość stroma i dała trochę w kość.



Zdjęcia robię baaardzo marnym aparatem z komórki, więc wiele na nich nie widać, ale widoczki były świetne ;) Chyba zacznę jednak wozić ze sobą normalny aparat, bo aż szkoda czasem normalnej fotki nie zrobić.



Prze Wiśniową kolejna ściana, po czym łapie mnie porządny leń (który trzymał i tak cały czas, tempo miałem bardzo spokojne ;)), i robię sobie dłuugi postój pod sklepem. Słonko wreszcie porządnie świeci, można się zagrzać i trochę wyschnąć. Niestety w trakcie jazdy cały czas zimno, więc jadę poubierany. Na podjazdach gorąco, na zjazdach marznę, czego efektem są przepocone ciągle ciuchy :P

Ze (zbyt) pełnym żołądkiem, już w rezerwacie Prządki, atakuje najwyższy punkt wycieczki tj ~460m. Myślałem, że podjazd był stromy bo złapał 11%, ale dopiero na zjeździe się zaczęło ciekawie. 10-17% po bardzo wąskiej i jeszcze bardziej krętej drodze było męczące, szczególnie przy moich kiepsko hamujących obręczach :P




Drogi jakością niespecjalnie mnie rozpieszczały.



Prawie jak Św. Krzyż.


Ruiny zamku Kamieniec

W Brzostku (~250km) robię kolejny długi postój, który próbuje mi umilać lokalny... ćpun :D
~18 letni gość, który był wybitnie nadpobudliwy i odrobinę agresywny wobec otoczenia dosiadł się do mnie na przystanku i opowiadał mi historię swojego życia. Chciał mi nawet dać jakieś wspomagacze żeby mi się lepiej jechało... odmówiłem jednak i pozostałem przy swoich specyfikach, tj kanapkach i soku :P
 
Zauważam też tutaj błąd w wyznaczaniu trasy. W jednym miejscu zawinąłem ją w tą i z powrotem, przez co zamiast 415km, miałem realnie 380km. Łamałem się chwilę nad ew wydłużaniem do 400km, ale ani rekord to żaden by nie był, ani gminy bym żadnej nie zaliczył... a rozum trzeba nie tylko mieć, ale też czasem używać, więc pojechałem już najkrótszą drogą do domu :P



Większość trasy jechałem bocznymi dróżkami, które mi się już trochę nudziły (szczególnie obijanie po dziurawych asfaltach), więc z przyjemnością wskoczyłem na krajową drogę nr 4, licząc na popychające podmuchy spod TIRów i inne atrakcje, a tam jak na złość strasznie spokojnie. Momentami to co 10min mnie auto mijało...
Mijam tutaj też kilku zupełnie nieoświetlonych rowerzystów. Co za idioci... jeden z nich co chwilę dzwoni dzwonkiem, żeby ewentualni nieoświetleni piesi zeszli mu z drogi. Patologia :)

40km przed domem ostatni postój na Orlenie na dużą herbatę z olbrzymią ilością cukru ;)
W domu melduje się o 23, czyli po 17h od startu. Mimo kolejnego obniżenia siodełka, dojechałem znowu z nadciągnietym ścięgnem achillesa. Muszę jednak odpuścić dłuższe trasy na jakiś czas, bo w ten sposób to się nigdy tej kontuzji nie pozbędę.

Wieczorem znowu chłodno, jak pod prysznic wlazłem to całe ciało miałem lodowate :P A w trakcie jazdy niby mi ciepło było.

Max/śr nachylenie: 11/3% w górę, 17/2% w dół.



Zaliczone gminy:
Dębica wiejska i miejska, Ropczyce, Ostrów, Sędziszów Małopolski, WIelopole Skrzyńskie, Wiśniowa, Strzyżów, Krosno, Jedlicze, Wojaszówka, Frysztak, Kołaczyce, Brzyska, Brzostek, Jodłowa

Łącznie 1080 zaliczonych:

  • DST 374.99km
  • Czas 14:53
  • VAVG 25.20km/h
  • VMAX 68.51km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 2593m
  • Sprzęt Szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 16 września 2014 | Uczestnicy Kategoria >100, >200

Na obiad do Teściowej


Startujemy późno bo dopiero koło 9.
Początek bardzo ciężki... po 20-30km czułem że nie dam rady przejechać całego dystansu. Później szczęśliwie się rozkręciłem, a za to Adam opadł trochę z sił więc się wyrównało :P

Większość trasy 'do' jedziemy spokojnymi drogami, mijając po drodze nowo wybudowaną zaporę (jeszcze nie zalaną) w Świnnej.



Wycieczka bez pośpiechu, bo na obiad mieliśmy być dopiero na 15 co udało nam się prawie idealnie, bo byliśmy 14:50 ;)
Po drodze sporo górek, kilka ścianek po 10-13%.









Obiad pyszny (dziękujemy!) - dużo makaronu, pierogi, szarlotka... ;) Jak już się mieliśmy zbierać to zaczęło padać, więc posiedzieliśmy dłużej. Zeszło nam w Szczyrku ponad 2,5 ;) Ciężko nam się było zebrać w ten deszcz, szczególnie że świetnie nas ugoszczono, ale trzeba było jednak do domu jakoś wrócić.







W trakcie powrotu około 50km w deszczu. Jakieś 40km przed Krakowem coś mi się osłabło, ale po przyjęciu kanapki i coca-coli (dziękuje ponownie!) rozkręciłem się i cisnąłem jak nowy, gubiąc po drodze kilka razy Adama, choć i tak bardzo mało sobie na trasie siedzieliśmy na kole.





Trasa:



(GPS coś wariował więc sporo krótszy ślad wyszedł)
  • DST 244.28km
  • Czas 08:48
  • VAVG 27.76km/h
  • VMAX 68.51km/h
  • Podjazdy 2437m
  • Sprzęt Szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 4 lipca 2014 | Uczestnicy Kategoria >100

Ja pierdole...



Jadę sobie ładnie alejami (taka główna 3 pasmówka w Krakowie). Z daleka widzę stojące przy drodze radiowozy na sygnale. Zajeżdżam ładnie i staje na czerwonym. Przede mną leży na asfalcie rozwalona szosówka, jakieś spore plamy krwi, policja kreduje ślady hamowania...
Ktoś nieźle wyhaczył.

Wracam do domu. Skrzyżowanie dwóch 3 pasmowych dróg. Staje na czerwonym, po chwili zapala się zielone. Czekam jeszcze sekundę bo jakiś wariat przejechał na czerwonym. Ruszam, przecinam pierwsze 3 pasy, wjeżdżam na kolejne 3 gdy nagle kilka centymetrów przede mną przecina mi prostopadle drogę auto z prędkością ~70km/h. Oczywiście auto przeleciało na (bardzo) późnym czerwonym. Dobrze, że wariatów jest dużo, bo gdyby nie ten pierwszy gość który opóźnił moje ruszenie, to wpadłbym pewnie pod to drugie auto...

Po południu ruszyłem z Symfonianem, Workiem_Foliowym i jeszcze 2 kolegami w stronę Proszowic. Już za Krakowem, jedziemy spokojnie drogą. Z naprzeciwka jedzie auto za autem. Nagle wyprzedza nas jakiś chłop na gazetę na podwójnej ciągłej dodatkowo trąbiąc na nas. Któryś z nas zdołał walnąć z ręki auto w bok. Chłop hamuje przed nami niemalże powodując wypadek (fuksem udało się wyhamować). Drze mordę, my jeszcze bardziej. Wyprzedził nas jeszcze kilkukrotnie krzycząc coś w stylu:

- Uszkodziliście mi auto! dzwonię na policję!

Olaliśmy.

Nie jest łatwo na polskich drogach...

Choć i tak niektórzy mają większego pecha i trafiają na skończonych idiotów, którzy dodatkowo są agresywni:
https://www.youtube.com/watch?v=p4WO2Iaqahw

Ostatnio mieliśmy też śmieszną sytuację z Baranem. Wracamy na rowerach z kościoła. Baran w sukience, miejski (czerwony, najszybszy!) rower z wiklinowym koszyczkiem... Przed nami cisną z jęzorami na wierzchu jacyś goście.

Wielkie i głośne "ŁOOOOŁ" jednego z gości gdy Baran ich wyprzedzała na prostej przy 36km/h na liczniku bezcenne ;)
Sobota, 7 czerwca 2014 Kategoria >400km, >100, >200

Maraton Podróżnika - 510km/24h

Po zrobieniu 470km w 2 dni (dzień 1, dzień 2) dojeżdżając do bazy Maratonu Podróżnika, przyszedł czas na danie główne, czyli sam maraton :)

Maraton – 500km/24 – był organizowany przez forumowiczów z internetowego forum www.podrozerowerowe.info, w tym też przeze mnie ;) Nie był on dla mnie wyzwaniem, gdyż mam na koncie sporo szybsze maratony, a raczej towarzyskim przejazdem. W końcu znałem osobiście większą część startujących.

Zapraszam do relacji:

http://www.waxmund.pl/maraton-podroznika-500km24h/
  • DST 518.24km
  • Czas 19:03
  • VAVG 27.20km/h
  • VMAX 61.21km/h
  • Podjazdy 2398m
  • Sprzęt Szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 czerwca 2014 | Uczestnicy Kategoria >30km/h, >200, >100

Dojazd na MP - Starachowice - Skrzeszew



Obudziła mnie burza. Hmm, a miało w ogóle nie być żadnych opadów wg prognoz z przed 2 dni. Jak ja lubię takie zaskoczenia...

Spokojnie zjadamy śniadanie i sprawdzamy sobie pociągi do Warszawy i dalej do Siedlec ;)

Po 2h od naszego wstania przestaje padać i delikatnie się rozpogadza. Próbujemy na rowerach. Trasa wiedzie niedaleko od Radomia w którym ew możemy wskoczyć w pociąg.

Ze Starachowic nawet dobrze nie wyjechaliśmy i zaczęło znowu padać. Buty w moment przemoczone, ciuchy bez tragedii bo jest jednak dość ciepło.

W Skaryszewie decydujemy się jechać jednak dalej na rowerach. W końcu w mokrych butach do pociągu wsiadać... Jak jedziemy to przynajmniej ciśniemy i jest ciepło.

Wczorajszego wieczora Kurier opowiadał jak na mecie ostatniej edycji BBT jeden z kolarzy którzy ustanowili rekord trasy opowiadał jak jechali:

BYŁA TAKA DZIDA OD STARTU DO METY!!!

Kurier widać wziął sobie to do serca i też nieźle cisnął. Licznik mu szwankował, więc tylko pytał:

K: Ile jedziemy?
Ja: 38
K: O, to za szybko.

Staraliśmy się trzymać te 30-35, zależnie od tego jak mocno wiało. Czasem z 30 robiło się i 45 jak nas kilka mijających tirów zapraszało swoimi podmuchami do szybszej jazdy ;)

Całą trasę jechaliśmy pod wiatr, więc tempo jak na te warunki było dość mocne. Kurier mówił zresztą, że pod taki wiatr to pociśnie i później zwolni.

Na dość częstych (co ~50km) postojach się mocno ociągaliśmy siedząc po pół godziny i dłużej. Czasu mamy dużo, a liczyłem na odwiedziny w Siedlcach (nieudane) więc trzeba było jakoś przyhamować, a przecież nie powiem chłopu żeby zwolnił tempa... :p

Jakiś kapeć, wyprzedzania aut na zjeździe, trochę deszczu w Puławach z których rano mieliśmy informację o pięknym słońcu które nas zachęciło do jazdy...



Kurier mówił że trochę pociśnie i zwolni tak? Tak. Po 195km się na chwilę uspokoił. Wyszedłem więc wreszcie na całe ~5km na zmianę :D Oj, ciężko mi się tego dnia jechało. Chyba dalszy ciąg kryzysu z przed Buska z poprzedniego dnia :p

Na przejechanych 250km dwa (słownie: DWA) razy przestał też pedałować na jakieś 3 sekundy. Poza tymi niechlubnymi momentami cały czas równo kręcił. Cyborg.

W Siedlcach straszne korki i w ogóle brzydko i nieprzyjemnie. Kręcimy się chwilę w poszukiwaniu jakiegoś baru, który znajdujemy w końcu dopiero kilka kilometrów dalej. Przyzwoity obiad i ostatnie 50km przed nami.

Buty suche (ciuchy mimo niewysokiej temperatury i wiatru w twarz upocone :P) więc oczywiście musiało nas zlać jeszcze na koniec. Fontanny spod kół samochodów, rzeki na drogach, wszystko mokre. A miało być tak pięknie... ;)

Robimy zakupy pierwszej potrzeby w sklepie tuż przed bazą Maratonu i jedziemy na miejsce gdzie nie ma jeszcze zapowiadanego krowiego mleka, więc spożywamy produkty zdecydowanie niemleczne.



  • DST 253.09km
  • Czas 07:49
  • VAVG 32.38km/h
  • VMAX 63.00km/h
  • Podjazdy 1157m
  • Sprzęt Szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 5 czerwca 2014 | Uczestnicy Kategoria >100, >200

Dojazd na MP - Kraków - Starachowice



Dojazd pociągiem do bazy Maratonu Podróżnika niby zły nie był, ale wybrałem jednak rower ;)

Ruszam z Krakowa koło 13:15. Pierwsze pagórki idą bez problemowo. To pierwsza dłuższa trasa w SPD'ach i na nowym rowerze, więc nie szarżuję. Prawie całkowicie bezwietrznie, słońce przyjemnie grzeje. Idealnie ;)

Jadę dobrze znaną mi trasą do Buska. Jechałem tędy wiele razy jadąc do moich rodzimych Starachowic. Okazuje się przy okazji, że trasa ta jednak wiedzie przez gminę Złota, którą miałem niezaliczoną, więc decyduje się jechać w miarę główną i bardzo porządną drogą zamiast się tłuc po dziurach.

Przed Buskiem, na ~80km, robię sobie postój. Wcinam kilka kanapek i po postoju coś się we mnie psuje :P Mocno spada tempo i w ogóle się ciężko jedzie.

Odbijam po drodze zaliczyć ze dwie gminy, dzięki czemu robię jakieś 3km w terenie :p

Kryzys trwa aż do Kielc, gdzie staję na obiad u Kuriera i Moniki. Posiedzieliśmy trochę, pogadaliśmy i wskoczyliśmy już we dwóch na rowery.
Kurier od razu podkręcił mocno tempo a mi dalej dość ciężko się jedzie. Szczęśliwie na podjazdach trochę się uspokajał i mogłem odpocząć :p Chcieliśmy zrobić zakupy w sklepie niedaleko mojego rodzinnego domu co by ich nie wozić w siatce na kierownicy na trasie, więc trochę musieliśmy pogonić.

Przy średniej 33,5 spokojnie się wyrobiliśmy ;)

Zakupy, wieczorne piwo (no dobra, kilka) i koło 0:30 spać.

http://www.strava.com/activities/151441674


Do dystansu dorzucone 15km po mieście i wycięte kawałki z pod domów ;)

Coś na Stravie brak segmentów żadnych z trasy :/
http://www.strava.com/activities/151315032
  • DST 215.30km
  • Czas 07:17
  • VAVG 29.56km/h
  • VMAX 69.60km/h
  • Podjazdy 1703m
  • Sprzęt Szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 25 kwietnia 2014 Kategoria >100, Wyprawa

Wyprawa przygotowawcza - Niniwa Team - dzień 4

Łączny ślad GPS:
http://www.gpsies.com/map.do?fileId=zceyvqicenkzatrd

Kilometry podzielone na oko na poszczególne dni ;) Drugiego dnia zaliczony przy okazji jeden z czeskich BIG'ów (gdy reszta grupy odpoczywała :P).
  • DST 170.00km
  • Podjazdy 1300m
  • Sprzęt Wyprawowy
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl