Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2011
Dystans całkowity: | 1607.14 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 48:39 |
Średnia prędkość: | 26.15 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.50 km/h |
Suma podjazdów: | 10469 m |
Liczba aktywności: | 30 |
Średnio na aktywność: | 53.57 km i 3h 14m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 31 marca 2011
Kategoria Po mieście
miasto
- DST 17.00km
- Sprzęt Szosówka - pęknięta rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 30 marca 2011
Kategoria Po mieście
miasto
- DST 22.00km
- Sprzęt Szosówka - pęknięta rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 28 marca 2011
Kategoria Po mieście
miasto, wreszcie troche za autobusem sie udalo [;
przy dopingu dzieciakow z autobusu [;
- DST 19.80km
- Czas 00:47
- VAVG 25.28km/h
- VMAX 66.00km/h
- Podjazdy 142m
- Sprzęt Szosówka - pęknięta rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 25 marca 2011
Kategoria >200, Rekordy i hardkory, >100
204km bez zatrzymania - Kraków - Busko Zdrój - Łagów - Starachowice
Obudziłem się prawie godzinę później niż chciałem i w ogóle coś nie miałem motywacji żeby się zebrać z łóżka.... w końcu nie musiałem jechać do Starachowic rowerem, mogłem pociągiem...
Po dość pożywnym śniadaniu (paczka makaronu) ruszyłem jednak w trasę o 6:55. Planowo miałem jechać przez wioski żeby pozaliczać gminy, ale nie miałem ochoty na błądzenie po bocznych drogach, szczególnie że od Proszowic była w sporej części świeżo wyremontowana droga po której się świetnie jechało. Miejscami jeszcze były remonty i ruch wahadłowy, ale oczywiście nie czekałem na czerwonym i uciekłem samochodom na prawie 15km! (charakterystyczna mini ciężarówka mnie dogoniła dopiero po ok ~20km).
Koło 90km zacząłem się zastanawiać czy by sobie postoju nie zrobić, ale w sumie głodny jeszcze nie byłem, jeden bidon pełny, to nie było po co stawać.
Przypomniało mi się w tym momencie jak gadałem z Transatlantykiem o najdłuższym przejechanym dystansie bez dotknięcia nogą asfaltu. Rekord wśród moich znajomych (podejrzewam że za wyjątkiem Wilka :p) wynosił ok 120km co postanowiłem przebić.
Przez Busko Zdrój szybko przeleciałem i do Stopnicy jechałem szerokim poboczem krajówki i do tego idealnie z wiatrem. Tu padła maxymalna prędkość - 58km/h (próbowałem tira dogonić pod górkę :D).
Od Stopnicy wiatr mocno przeszkadzał. Najniebezpieczniejsze były momentami bardzo mocne podmuchy przy większych prędkościach. Raz odciążyłem przednie koło bo coś tam sobie poprawiałem i dosłownie uciekło mi z 0,5m w bok. Szczęśliwie sytuację opanowałem.
Od 110km chciało mi się siku. Na 130km znalazłem fajną asfaltową drogę prowadzącą nad zalew Chańcza i na niej z wielkim trudem udało mi się wysikać z roweru :p robiłem to pierwszy raz i nawet nie było tak źle. Nic sobie nie osikałem :p gorzej że potem mi się jeszcze więcej zachciało... ale tego na rowerze to już sobie wole nawet nie wyobrażać ;p
Później wyciągnąłem jeszcze kilka ciastek z sakwy, jakimś cudem udało mi się ją nawet lekko zrolować i zamknąć.
Wiatr cały czas przeszkadzał, a ja wpadłem na pomysł że skoro i tak już pobiłem rekord, to spróbuje przejechać cały dystans bez zatrzymania.
W Górach Świętokrzyskich trochę dały w kość liczne górki. Na jednym z podjazdów autochton podpowiedział mi żebym zmienił przerzutkę to mi będzie łatwiej :) miałem młynek i 1'ke z tyłu.... podjazd 13%.
Znowu wyciągnąłem kilka ciastek z sakwy, lecz tym razem za cholerę nie mogłem jej zamknąć. Męczyłem się chyba ze 2 minuty :/
Za Nową Słupią wpadłem na jeszcze lepszy pomysł, tj żeby dokręcić do 200km bez zatrzymania. Nadłożyłem trochę drogi jadąc przez Kałków, ale i tak musiałem jeszcze dokręcać w okolicach Starachowic.
Ostatnie 20km już ledwo jechałem, ale nie chciało mi się znowu męczyć z szukaniem ciastek w sakwie a tym bardziej kanapek których miałem narobione z połowy chleba. Do domu dowiozłem też całą 2L coca-cole, ciężką zimową kurtkę, spodnie i bluzę [;
Udało się!
W sumie było łatwo. Największym problemem było sikanie :p od 160km znowu mi się chciało, ale już nie miałem ochoty znowu kombinować jak to zrobić... Na pewno przy takiej jeździe bez zatrzymania przydałaby się koszulka z kieszeniami, ew jakaś torba pod ramę/na kierownicę, bo wyciąganie z sakwy nie jest zbyt wygodne...
Tempo zgodnie z zaleceniami Wilka spokojne, i jutro się okaże czy coś to pomogło na kolana (: póki co nie bolą nic a nic, więc chyba jest dobrze! Dzięki za podpowiedź!
Do tego na sporej części trasy życie utrudniał silny boczny wiatr.
Mapka:
Chyba 1. raz dystans mi się zgadza z mapką z bikemap [; szkoda że przwyższenia jeszcze mocno odbiegają...
Po dość pożywnym śniadaniu (paczka makaronu) ruszyłem jednak w trasę o 6:55. Planowo miałem jechać przez wioski żeby pozaliczać gminy, ale nie miałem ochoty na błądzenie po bocznych drogach, szczególnie że od Proszowic była w sporej części świeżo wyremontowana droga po której się świetnie jechało. Miejscami jeszcze były remonty i ruch wahadłowy, ale oczywiście nie czekałem na czerwonym i uciekłem samochodom na prawie 15km! (charakterystyczna mini ciężarówka mnie dogoniła dopiero po ok ~20km).
Koło 90km zacząłem się zastanawiać czy by sobie postoju nie zrobić, ale w sumie głodny jeszcze nie byłem, jeden bidon pełny, to nie było po co stawać.
Przypomniało mi się w tym momencie jak gadałem z Transatlantykiem o najdłuższym przejechanym dystansie bez dotknięcia nogą asfaltu. Rekord wśród moich znajomych (podejrzewam że za wyjątkiem Wilka :p) wynosił ok 120km co postanowiłem przebić.
Przez Busko Zdrój szybko przeleciałem i do Stopnicy jechałem szerokim poboczem krajówki i do tego idealnie z wiatrem. Tu padła maxymalna prędkość - 58km/h (próbowałem tira dogonić pod górkę :D).
Od Stopnicy wiatr mocno przeszkadzał. Najniebezpieczniejsze były momentami bardzo mocne podmuchy przy większych prędkościach. Raz odciążyłem przednie koło bo coś tam sobie poprawiałem i dosłownie uciekło mi z 0,5m w bok. Szczęśliwie sytuację opanowałem.
Od 110km chciało mi się siku. Na 130km znalazłem fajną asfaltową drogę prowadzącą nad zalew Chańcza i na niej z wielkim trudem udało mi się wysikać z roweru :p robiłem to pierwszy raz i nawet nie było tak źle. Nic sobie nie osikałem :p gorzej że potem mi się jeszcze więcej zachciało... ale tego na rowerze to już sobie wole nawet nie wyobrażać ;p
Później wyciągnąłem jeszcze kilka ciastek z sakwy, jakimś cudem udało mi się ją nawet lekko zrolować i zamknąć.
Wiatr cały czas przeszkadzał, a ja wpadłem na pomysł że skoro i tak już pobiłem rekord, to spróbuje przejechać cały dystans bez zatrzymania.
W Górach Świętokrzyskich trochę dały w kość liczne górki. Na jednym z podjazdów autochton podpowiedział mi żebym zmienił przerzutkę to mi będzie łatwiej :) miałem młynek i 1'ke z tyłu.... podjazd 13%.
Znowu wyciągnąłem kilka ciastek z sakwy, lecz tym razem za cholerę nie mogłem jej zamknąć. Męczyłem się chyba ze 2 minuty :/
Za Nową Słupią wpadłem na jeszcze lepszy pomysł, tj żeby dokręcić do 200km bez zatrzymania. Nadłożyłem trochę drogi jadąc przez Kałków, ale i tak musiałem jeszcze dokręcać w okolicach Starachowic.
Ostatnie 20km już ledwo jechałem, ale nie chciało mi się znowu męczyć z szukaniem ciastek w sakwie a tym bardziej kanapek których miałem narobione z połowy chleba. Do domu dowiozłem też całą 2L coca-cole, ciężką zimową kurtkę, spodnie i bluzę [;
Udało się!
W sumie było łatwo. Największym problemem było sikanie :p od 160km znowu mi się chciało, ale już nie miałem ochoty znowu kombinować jak to zrobić... Na pewno przy takiej jeździe bez zatrzymania przydałaby się koszulka z kieszeniami, ew jakaś torba pod ramę/na kierownicę, bo wyciąganie z sakwy nie jest zbyt wygodne...
Tempo zgodnie z zaleceniami Wilka spokojne, i jutro się okaże czy coś to pomogło na kolana (: póki co nie bolą nic a nic, więc chyba jest dobrze! Dzięki za podpowiedź!
Do tego na sporej części trasy życie utrudniał silny boczny wiatr.
Mapka:
Chyba 1. raz dystans mi się zgadza z mapką z bikemap [; szkoda że przwyższenia jeszcze mocno odbiegają...
- DST 204.24km
- Czas 08:02
- VAVG 25.42km/h
- VMAX 58.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- Podjazdy 1768m
- Sprzęt Szosówka - pęknięta rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 marca 2011
Kategoria Po mieście
miasto
- DST 18.00km
- Sprzęt Szosówka - pęknięta rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 23 marca 2011
miasto + kopiec :p
powoli bo kac trzyma :p
tym razem od strony zoo, wracajac troche sie pokrecilem i znalazlem nowa droge od strony Tynca :p
znow spotkalem goscia na handbike'u. juz chyba 4x z rzedu bedac na walach go widzialem.
tym razem od strony zoo, wracajac troche sie pokrecilem i znalazlem nowa droge od strony Tynca :p
znow spotkalem goscia na handbike'u. juz chyba 4x z rzedu bedac na walach go widzialem.
- DST 29.10km
- Czas 01:14
- VAVG 23.59km/h
- VMAX 66.00km/h
- Podjazdy 266m
- Sprzęt Szosówka - pęknięta rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 22 marca 2011
Kategoria Po mieście
miasto + przy okazji kopiec :p - specjalnie dla Aarda, ze srednia :p
specjalnie dla Aarda ze srednia [;
troche spraw mialem do zalatwienia, a ze wyrzucilo mnie az za Kopiec, to nie powstrzymalem sie i sobie na niego przy okazji wjechalem :p
wracajac walami spotkalem goscia na poziomym hand-bike'u, i smieszna parke: ona na szosie spokojnie kreci, a za nia gosc w obcislych spodniach na ostrym kole robi mlynek :D (jechali dosc szybko, z wiatrem)
jakos nigdy chyba nie zrozumiem po co ludzie jezdza na OK. dla mnie to tylko 'masowy przejaw indywidualizmu' [;
troche spraw mialem do zalatwienia, a ze wyrzucilo mnie az za Kopiec, to nie powstrzymalem sie i sobie na niego przy okazji wjechalem :p
wracajac walami spotkalem goscia na poziomym hand-bike'u, i smieszna parke: ona na szosie spokojnie kreci, a za nia gosc w obcislych spodniach na ostrym kole robi mlynek :D (jechali dosc szybko, z wiatrem)
jakos nigdy chyba nie zrozumiem po co ludzie jezdza na OK. dla mnie to tylko 'masowy przejaw indywidualizmu' [;
- DST 67.84km
- Czas 02:39
- VAVG 25.60km/h
- VMAX 60.00km/h
- Temperatura 16.0°C
- Podjazdy 468m
- Sprzęt Szosówka - pęknięta rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 21 marca 2011
miasto
- DST 25.20km
- Sprzęt Szosówka - pęknięta rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 20 marca 2011
na spotkanie z Yoshkiem
kilka kilometrow wspolnego krecenia razem z Yoshkiem, Furmanem, Skolioza i MarKiem
- DST 27.20km
- Podjazdy 67m
- Sprzęt Szosówka - pęknięta rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 18 marca 2011
Kategoria Po mieście
miasto
- DST 5.00km
- Sprzęt Szosówka - pęknięta rama
- Aktywność Jazda na rowerze