Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2014
Dystans całkowity: | 690.76 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 23:26 |
Średnia prędkość: | 24.22 km/h |
Maksymalna prędkość: | 63.20 km/h |
Suma podjazdów: | 4352 m |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 76.75 km i 3h 54m |
Więcej statystyk |
Piątek, 28 lutego 2014
Kategoria <100
Tarnów - prawie Żabno
Wieczorny przejazd z Tarnowa do prawie Żabna, celem rozbicia namiotu na lokalnym polu ;)
Mimo późnej pory (22) bardzo ciepło, nawet 9 stopni.
Mimo późnej pory (22) bardzo ciepło, nawet 9 stopni.
- DST 18.16km
- Czas 01:10
- VAVG 15.57km/h
- Podjazdy 41m
- Sprzęt Wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Górki pół terenowo
Kolega sobie kupił fajnego 29era, to trzeba go było przetestować w terenie ;) Niestety formy brak, więc powolutku, i po kawałku trasy ją skróciliśmy i odpuściliśmy jednak teren :P
Przejechałem się oczywiście kawałek na dobrym sprzęcie - zupełnie inna jazda na porządnym amorku (Reba). Teraz mnie będzie korcić ;)
Przejechałem się oczywiście kawałek na dobrym sprzęcie - zupełnie inna jazda na porządnym amorku (Reba). Teraz mnie będzie korcić ;)
- DST 23.59km
- Czas 01:39
- VAVG 14.30km/h
- VMAX 63.20km/h
- Podjazdy 416m
- Sprzęt Wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 25 lutego 2014
Kategoria <100, Po mieście
miasto
- DST 58.91km
- Sprzęt Wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 lutego 2014
Kategoria <100, Po mieście
miasto
- DST 36.38km
- Sprzęt Wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 16 lutego 2014
Kategoria >100
Strzelce - Kluczbork
Po świetnej gościnie u Średniego trochę ciężko się zebrać ;)
Ruszamy we dwóch na pierwsze 30km z pogaduchami. Szczęśliwie prognozy zawodzą i nie pada ;)
Na brzegu lasu ~50m przed nami, przebiega nam drogę stado (~14 sztuk) wielkich jeleni. Dobrze, że tak to się nie skończyło:
http://www.youtube.com/watch?v=S2oymHHyV1M
W Ozimku się rozdzielamy, i lecę sobie dalej z nadal przeszkadzającym wiatrem. Przed Kluczborkiem odbijam kawałek na zachód celem zaliczenia gminy Wołczyn, i później cisnę idealnie z wiatrem w stronę Gorzowa Śląskiego. 30-40 nie schodzi z licznika ;) Z wiatrem to się jednak leci...
Wypada mi w pewnym momencie licznik (coś mam luźną podstawkę). Staję niemalże w miejscu i zaczynam poszukiwania. Po ~5min zero wyników. Zrezygnowany wsiadam na rower, i zauważam kątem oka licznik, który wyhamował 1m dalej niż ja :P To dopiero fuks ;)
Dokręcam do 100km, i zgarnia mnie z trasy Tato, który akurat jechał tędy do domu ;)
Zaliczone gminy:
Tarnów Opolski, Chrząstowice, Ozimek, Turawa, Łubiany, Murów, Wołczyn, Gorzów Śląski
Łącznie 917.
Ruszamy we dwóch na pierwsze 30km z pogaduchami. Szczęśliwie prognozy zawodzą i nie pada ;)
Na brzegu lasu ~50m przed nami, przebiega nam drogę stado (~14 sztuk) wielkich jeleni. Dobrze, że tak to się nie skończyło:
http://www.youtube.com/watch?v=S2oymHHyV1M
W Ozimku się rozdzielamy, i lecę sobie dalej z nadal przeszkadzającym wiatrem. Przed Kluczborkiem odbijam kawałek na zachód celem zaliczenia gminy Wołczyn, i później cisnę idealnie z wiatrem w stronę Gorzowa Śląskiego. 30-40 nie schodzi z licznika ;) Z wiatrem to się jednak leci...
Wypada mi w pewnym momencie licznik (coś mam luźną podstawkę). Staję niemalże w miejscu i zaczynam poszukiwania. Po ~5min zero wyników. Zrezygnowany wsiadam na rower, i zauważam kątem oka licznik, który wyhamował 1m dalej niż ja :P To dopiero fuks ;)
Dokręcam do 100km, i zgarnia mnie z trasy Tato, który akurat jechał tędy do domu ;)
Zaliczone gminy:
Tarnów Opolski, Chrząstowice, Ozimek, Turawa, Łubiany, Murów, Wołczyn, Gorzów Śląski
Łącznie 917.
- DST 101.00km
- Czas 03:39
- VAVG 27.67km/h
- Podjazdy 502m
- Sprzęt Wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Gminne 230 ;)
Krk - Rybnik - Krapkowice - Strzelce Opolskie
Sesja zaliczona :P Więc od razu wskakuje na rower.
Ruszam dość lekko ubrany, ale na zewnątrz -4, więc po 1km już staję żeby się ubrać lepiej ;) W ruch idzie bluza z windstoperem.
Ruszam spokojnym tempem, żeby nie powtórzyła się sytuacja z przed tygodnia, gdzie już na 20km był ciężki kryzys :P
Tym razem jedzie się całkiem dobrze. Najpierw kawałek ścieżką rowerową wzdłuż wisły gdzie spotykam kilku biegaczy, a później wskakuję na główną drogę na Alwernię.
W Chełmku 100m przed miejscem gdzie miałem 2,5 miesiąca temu wypadek, w niemalże identyczny sposób wyjeżdża mi inny gość... Jakieś pechowa miasteczko :/ Udaje mi się wyhamować, gość w ostatnim momencie mnie zauważa, i obyło się bez krwi :P
10km identyczna sytuacja, przy czym gość otwarcie miał mnie w dupie i świadomie wymusił pierwszeństwo zmuszając mnie do odbicia w bok i ostrego hamowania... Co się z tymi ludźmi dzieje...
Po drodze muszę ubrać ochraniacze, bo jednak zimno w stopy :p
Po 70km robię postój na obrzeżach Bierunia w ogródku zamkniętej knajpy :p Ciuchy dobre, więc mimo niskiej temperatury jest mi ciepło. Do tego pierwszy raz jadę z termosem herbaty, która też znaczenia pomaga. Nawet sobie nie zdawałem sprawy, ile takie ciepłe picie daje ;)
Odbijam trochę na południe, wiatr też trochę obraca i zaczyna bardziej przeszkadzać.
Czas mam dobry (a i tak będę musiał czekać na prom na Odrze który czynny dopiero od 15), więc trochę sobie folguje, i zwiedzam z roweru bardzo ładną Pszczyną (ładny duży park zamkowy ze sporą ilością sadzawek), później Żory, i zaliczam niespodziewane wcześniej z obu stron odwiedziny u siostry ciotecznej Adrianny w Rybniku.
W międzyczasie wiatr jeszcze bardziej zawija i wzmaga się na sile. Ciężko się jedzie... Wlokę się te 20-22km/h na płaskim.
Prom na Odrze zajmuje około połowy szerokości rzeki ;) Na promie dwa rowery, dwóch panów, chyba obaj podpici, ciężko zgadnąć który jest odpowiedzialny za przeprawę ;) Chwilę czekam i po 30 sekundach jestem już po drugiej stronie rzeki. No, choroby morskiej to się na takim promie nie dostanie :p
(zdjęcie zapożyczone od Wilka)
W Opolskim straszą po wsiach dwujęzyczne nazwy miejscowości. Polacy nawet we własnym kraju nie potrafią zadbać o własne sprawy. Smutne to. Jakoś w innych krajach, gdzie Polonii jest dużo, nie ma polskich nazw...
Jeszcze kawałek męki pod wiatr i wreszcie odbijam na północ.
Na 10km z wiatrem, wyciągam średnią rzędu 35km/h :P Później się trochę uspokoiłem, ale i tak na godzinnym odcinku jazdy z wiatrem miałem średnią 32,5km/h... Na MTB, mając 180km w nogach :p Tak to można jechać ;)
W Krapkowicach kończy się rumakowanie, i znowu odbijam na wschód. Wiatr, który trochę ucichł przy zachodzie słońca, teraz wieje ze 2x szybciej. Dmucha mocno, rzuca mną trochę po drodze. Szybko kończy mi się motywacja do jazdy i chowam się na przystanku. Kanapki się skończyły, więc wciskam w siebie paczkę wafelków i termos herbaty. Lepiej :)
Mocno walczę na końcówce żeby utrzymać te 26km/h średniej :p
Na koniec jeszcze szybki objazd rynku w Strzelcach i chwilę później siedzę u Średniego i oglądam jak Stoch zdobywa złoto ;)
Dzięki za świetną gościnę! ;)
Ogólnie to super się jechało, choć ze 2/3 trasy z niesprzyjającym wiatrem było dość męczące. Jakoś brakuje mi motywacji żeby cisnąć pod wiatr :p
Podregulowałem trochę pozycję na rowerze, i dziś już było całkiem nieźle ;) Całą drogę mi ciepło było, a momentami nawet aż za ;)
Fotek trochę porobiłem, ale nie mam kabla żeby je zgrać ;)
Trasa:
Zaliczone gminy:
Pszczyna, Suszec, Żory, Kuźnica Raciborska, Nędza, Rudnik, Cisek, Polska Cerkiew, walce, krapkowice, gogolin, Izbicko, Strzelce Opolskie.
Łącznie 917:
Sesja zaliczona :P Więc od razu wskakuje na rower.
Ruszam dość lekko ubrany, ale na zewnątrz -4, więc po 1km już staję żeby się ubrać lepiej ;) W ruch idzie bluza z windstoperem.
Ruszam spokojnym tempem, żeby nie powtórzyła się sytuacja z przed tygodnia, gdzie już na 20km był ciężki kryzys :P
Tym razem jedzie się całkiem dobrze. Najpierw kawałek ścieżką rowerową wzdłuż wisły gdzie spotykam kilku biegaczy, a później wskakuję na główną drogę na Alwernię.
W Chełmku 100m przed miejscem gdzie miałem 2,5 miesiąca temu wypadek, w niemalże identyczny sposób wyjeżdża mi inny gość... Jakieś pechowa miasteczko :/ Udaje mi się wyhamować, gość w ostatnim momencie mnie zauważa, i obyło się bez krwi :P
10km identyczna sytuacja, przy czym gość otwarcie miał mnie w dupie i świadomie wymusił pierwszeństwo zmuszając mnie do odbicia w bok i ostrego hamowania... Co się z tymi ludźmi dzieje...
Po drodze muszę ubrać ochraniacze, bo jednak zimno w stopy :p
Po 70km robię postój na obrzeżach Bierunia w ogródku zamkniętej knajpy :p Ciuchy dobre, więc mimo niskiej temperatury jest mi ciepło. Do tego pierwszy raz jadę z termosem herbaty, która też znaczenia pomaga. Nawet sobie nie zdawałem sprawy, ile takie ciepłe picie daje ;)
Odbijam trochę na południe, wiatr też trochę obraca i zaczyna bardziej przeszkadzać.
Czas mam dobry (a i tak będę musiał czekać na prom na Odrze który czynny dopiero od 15), więc trochę sobie folguje, i zwiedzam z roweru bardzo ładną Pszczyną (ładny duży park zamkowy ze sporą ilością sadzawek), później Żory, i zaliczam niespodziewane wcześniej z obu stron odwiedziny u siostry ciotecznej Adrianny w Rybniku.
W międzyczasie wiatr jeszcze bardziej zawija i wzmaga się na sile. Ciężko się jedzie... Wlokę się te 20-22km/h na płaskim.
Prom na Odrze zajmuje około połowy szerokości rzeki ;) Na promie dwa rowery, dwóch panów, chyba obaj podpici, ciężko zgadnąć który jest odpowiedzialny za przeprawę ;) Chwilę czekam i po 30 sekundach jestem już po drugiej stronie rzeki. No, choroby morskiej to się na takim promie nie dostanie :p
(zdjęcie zapożyczone od Wilka)
W Opolskim straszą po wsiach dwujęzyczne nazwy miejscowości. Polacy nawet we własnym kraju nie potrafią zadbać o własne sprawy. Smutne to. Jakoś w innych krajach, gdzie Polonii jest dużo, nie ma polskich nazw...
Jeszcze kawałek męki pod wiatr i wreszcie odbijam na północ.
Na 10km z wiatrem, wyciągam średnią rzędu 35km/h :P Później się trochę uspokoiłem, ale i tak na godzinnym odcinku jazdy z wiatrem miałem średnią 32,5km/h... Na MTB, mając 180km w nogach :p Tak to można jechać ;)
W Krapkowicach kończy się rumakowanie, i znowu odbijam na wschód. Wiatr, który trochę ucichł przy zachodzie słońca, teraz wieje ze 2x szybciej. Dmucha mocno, rzuca mną trochę po drodze. Szybko kończy mi się motywacja do jazdy i chowam się na przystanku. Kanapki się skończyły, więc wciskam w siebie paczkę wafelków i termos herbaty. Lepiej :)
Mocno walczę na końcówce żeby utrzymać te 26km/h średniej :p
Na koniec jeszcze szybki objazd rynku w Strzelcach i chwilę później siedzę u Średniego i oglądam jak Stoch zdobywa złoto ;)
Dzięki za świetną gościnę! ;)
Ogólnie to super się jechało, choć ze 2/3 trasy z niesprzyjającym wiatrem było dość męczące. Jakoś brakuje mi motywacji żeby cisnąć pod wiatr :p
Podregulowałem trochę pozycję na rowerze, i dziś już było całkiem nieźle ;) Całą drogę mi ciepło było, a momentami nawet aż za ;)
Fotek trochę porobiłem, ale nie mam kabla żeby je zgrać ;)
Trasa:
Zaliczone gminy:
Pszczyna, Suszec, Żory, Kuźnica Raciborska, Nędza, Rudnik, Cisek, Polska Cerkiew, walce, krapkowice, gogolin, Izbicko, Strzelce Opolskie.
Łącznie 917:
- DST 236.30km
- Czas 09:01
- VAVG 26.21km/h
- VMAX 55.57km/h
- Podjazdy 1652m
- Sprzęt Wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 14 lutego 2014
miasto
- DST 28.00km
- Sprzęt Gary Fisher Marlin 2009
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 lutego 2014
Kategoria <100, Po mieście
miasto
- DST 17.42km
- Czas 00:39
- VAVG 26.80km/h
- Sprzęt Wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 8 lutego 2014
Kategoria >100
Krk - Zawiercie - Katowice
Powolutku, a poza tym, to i tak totalnie bez formy. Pierwszy kryzys na 20km ;) Dopiero ostatnie ~40km się przyzwoicie jechało.
Podjazdów sporo, z rana zacisznie, później pod wiatr, trochę po błotnistej leśnej drodze... Fajnie było. Od sierpnia tylko raz próbowałem rowerem za miasto wyjechać i skończyło się to wypadkiem, więc miło, że tym razem obyło się bez takich przygód ;)
Choć wracając następnego dnia, pędziłem na autobus z Katowic, co skończyło się piękną glebą na rondzie :P Zdarty łokieć i biodro... ;)
Tak czy inaczej, na wszelkie wypady poza miasto zamierzam z grubsza zawsze jeździć w kasku, więc wypadki mi nie groźne :P Strach powypadkowy nadal jest. Ciągle się boję, że mi z bocznej ktoś wyjedzie... :/
Zaliczone gminy: zawiercie, łazy, poręba, siewierz, mierzęcice, psary, wojkowice, bobrowniki, ożarowice
Aktualnie 896 zaliczonych ;)
Podjazdów sporo, z rana zacisznie, później pod wiatr, trochę po błotnistej leśnej drodze... Fajnie było. Od sierpnia tylko raz próbowałem rowerem za miasto wyjechać i skończyło się to wypadkiem, więc miło, że tym razem obyło się bez takich przygód ;)
Choć wracając następnego dnia, pędziłem na autobus z Katowic, co skończyło się piękną glebą na rondzie :P Zdarty łokieć i biodro... ;)
Tak czy inaczej, na wszelkie wypady poza miasto zamierzam z grubsza zawsze jeździć w kasku, więc wypadki mi nie groźne :P Strach powypadkowy nadal jest. Ciągle się boję, że mi z bocznej ktoś wyjedzie... :/
Zaliczone gminy: zawiercie, łazy, poręba, siewierz, mierzęcice, psary, wojkowice, bobrowniki, ożarowice
Aktualnie 896 zaliczonych ;)
- DST 171.00km
- Czas 07:18
- VAVG 23.42km/h
- VMAX 55.52km/h
- Podjazdy 1741m
- Sprzęt Wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze