Gminne 230 ;)
Krk - Rybnik - Krapkowice - Strzelce Opolskie
Sesja zaliczona :P Więc od razu wskakuje na rower.
Ruszam dość lekko ubrany, ale na zewnątrz -4, więc po 1km już staję żeby się ubrać lepiej ;) W ruch idzie bluza z windstoperem.
Ruszam spokojnym tempem, żeby nie powtórzyła się sytuacja z przed tygodnia, gdzie już na 20km był ciężki kryzys :P
Tym razem jedzie się całkiem dobrze. Najpierw kawałek ścieżką rowerową wzdłuż wisły gdzie spotykam kilku biegaczy, a później wskakuję na główną drogę na Alwernię.
W Chełmku 100m przed miejscem gdzie miałem 2,5 miesiąca temu wypadek, w niemalże identyczny sposób wyjeżdża mi inny gość... Jakieś pechowa miasteczko :/ Udaje mi się wyhamować, gość w ostatnim momencie mnie zauważa, i obyło się bez krwi :P
10km identyczna sytuacja, przy czym gość otwarcie miał mnie w dupie i świadomie wymusił pierwszeństwo zmuszając mnie do odbicia w bok i ostrego hamowania... Co się z tymi ludźmi dzieje...
Po drodze muszę ubrać ochraniacze, bo jednak zimno w stopy :p
Po 70km robię postój na obrzeżach Bierunia w ogródku zamkniętej knajpy :p Ciuchy dobre, więc mimo niskiej temperatury jest mi ciepło. Do tego pierwszy raz jadę z termosem herbaty, która też znaczenia pomaga. Nawet sobie nie zdawałem sprawy, ile takie ciepłe picie daje ;)
Odbijam trochę na południe, wiatr też trochę obraca i zaczyna bardziej przeszkadzać.
Czas mam dobry (a i tak będę musiał czekać na prom na Odrze który czynny dopiero od 15), więc trochę sobie folguje, i zwiedzam z roweru bardzo ładną Pszczyną (ładny duży park zamkowy ze sporą ilością sadzawek), później Żory, i zaliczam niespodziewane wcześniej z obu stron odwiedziny u siostry ciotecznej Adrianny w Rybniku.
W międzyczasie wiatr jeszcze bardziej zawija i wzmaga się na sile. Ciężko się jedzie... Wlokę się te 20-22km/h na płaskim.
Prom na Odrze zajmuje około połowy szerokości rzeki ;) Na promie dwa rowery, dwóch panów, chyba obaj podpici, ciężko zgadnąć który jest odpowiedzialny za przeprawę ;) Chwilę czekam i po 30 sekundach jestem już po drugiej stronie rzeki. No, choroby morskiej to się na takim promie nie dostanie :p
(zdjęcie zapożyczone od Wilka)
W Opolskim straszą po wsiach dwujęzyczne nazwy miejscowości. Polacy nawet we własnym kraju nie potrafią zadbać o własne sprawy. Smutne to. Jakoś w innych krajach, gdzie Polonii jest dużo, nie ma polskich nazw...
Jeszcze kawałek męki pod wiatr i wreszcie odbijam na północ.
Na 10km z wiatrem, wyciągam średnią rzędu 35km/h :P Później się trochę uspokoiłem, ale i tak na godzinnym odcinku jazdy z wiatrem miałem średnią 32,5km/h... Na MTB, mając 180km w nogach :p Tak to można jechać ;)
W Krapkowicach kończy się rumakowanie, i znowu odbijam na wschód. Wiatr, który trochę ucichł przy zachodzie słońca, teraz wieje ze 2x szybciej. Dmucha mocno, rzuca mną trochę po drodze. Szybko kończy mi się motywacja do jazdy i chowam się na przystanku. Kanapki się skończyły, więc wciskam w siebie paczkę wafelków i termos herbaty. Lepiej :)
Mocno walczę na końcówce żeby utrzymać te 26km/h średniej :p
Na koniec jeszcze szybki objazd rynku w Strzelcach i chwilę później siedzę u Średniego i oglądam jak Stoch zdobywa złoto ;)
Dzięki za świetną gościnę! ;)
Ogólnie to super się jechało, choć ze 2/3 trasy z niesprzyjającym wiatrem było dość męczące. Jakoś brakuje mi motywacji żeby cisnąć pod wiatr :p
Podregulowałem trochę pozycję na rowerze, i dziś już było całkiem nieźle ;) Całą drogę mi ciepło było, a momentami nawet aż za ;)
Fotek trochę porobiłem, ale nie mam kabla żeby je zgrać ;)
Trasa:
Zaliczone gminy:
Pszczyna, Suszec, Żory, Kuźnica Raciborska, Nędza, Rudnik, Cisek, Polska Cerkiew, walce, krapkowice, gogolin, Izbicko, Strzelce Opolskie.
Łącznie 917:
Sesja zaliczona :P Więc od razu wskakuje na rower.
Ruszam dość lekko ubrany, ale na zewnątrz -4, więc po 1km już staję żeby się ubrać lepiej ;) W ruch idzie bluza z windstoperem.
Ruszam spokojnym tempem, żeby nie powtórzyła się sytuacja z przed tygodnia, gdzie już na 20km był ciężki kryzys :P
Tym razem jedzie się całkiem dobrze. Najpierw kawałek ścieżką rowerową wzdłuż wisły gdzie spotykam kilku biegaczy, a później wskakuję na główną drogę na Alwernię.
W Chełmku 100m przed miejscem gdzie miałem 2,5 miesiąca temu wypadek, w niemalże identyczny sposób wyjeżdża mi inny gość... Jakieś pechowa miasteczko :/ Udaje mi się wyhamować, gość w ostatnim momencie mnie zauważa, i obyło się bez krwi :P
10km identyczna sytuacja, przy czym gość otwarcie miał mnie w dupie i świadomie wymusił pierwszeństwo zmuszając mnie do odbicia w bok i ostrego hamowania... Co się z tymi ludźmi dzieje...
Po drodze muszę ubrać ochraniacze, bo jednak zimno w stopy :p
Po 70km robię postój na obrzeżach Bierunia w ogródku zamkniętej knajpy :p Ciuchy dobre, więc mimo niskiej temperatury jest mi ciepło. Do tego pierwszy raz jadę z termosem herbaty, która też znaczenia pomaga. Nawet sobie nie zdawałem sprawy, ile takie ciepłe picie daje ;)
Odbijam trochę na południe, wiatr też trochę obraca i zaczyna bardziej przeszkadzać.
Czas mam dobry (a i tak będę musiał czekać na prom na Odrze który czynny dopiero od 15), więc trochę sobie folguje, i zwiedzam z roweru bardzo ładną Pszczyną (ładny duży park zamkowy ze sporą ilością sadzawek), później Żory, i zaliczam niespodziewane wcześniej z obu stron odwiedziny u siostry ciotecznej Adrianny w Rybniku.
W międzyczasie wiatr jeszcze bardziej zawija i wzmaga się na sile. Ciężko się jedzie... Wlokę się te 20-22km/h na płaskim.
Prom na Odrze zajmuje około połowy szerokości rzeki ;) Na promie dwa rowery, dwóch panów, chyba obaj podpici, ciężko zgadnąć który jest odpowiedzialny za przeprawę ;) Chwilę czekam i po 30 sekundach jestem już po drugiej stronie rzeki. No, choroby morskiej to się na takim promie nie dostanie :p
(zdjęcie zapożyczone od Wilka)
W Opolskim straszą po wsiach dwujęzyczne nazwy miejscowości. Polacy nawet we własnym kraju nie potrafią zadbać o własne sprawy. Smutne to. Jakoś w innych krajach, gdzie Polonii jest dużo, nie ma polskich nazw...
Jeszcze kawałek męki pod wiatr i wreszcie odbijam na północ.
Na 10km z wiatrem, wyciągam średnią rzędu 35km/h :P Później się trochę uspokoiłem, ale i tak na godzinnym odcinku jazdy z wiatrem miałem średnią 32,5km/h... Na MTB, mając 180km w nogach :p Tak to można jechać ;)
W Krapkowicach kończy się rumakowanie, i znowu odbijam na wschód. Wiatr, który trochę ucichł przy zachodzie słońca, teraz wieje ze 2x szybciej. Dmucha mocno, rzuca mną trochę po drodze. Szybko kończy mi się motywacja do jazdy i chowam się na przystanku. Kanapki się skończyły, więc wciskam w siebie paczkę wafelków i termos herbaty. Lepiej :)
Mocno walczę na końcówce żeby utrzymać te 26km/h średniej :p
Na koniec jeszcze szybki objazd rynku w Strzelcach i chwilę później siedzę u Średniego i oglądam jak Stoch zdobywa złoto ;)
Dzięki za świetną gościnę! ;)
Ogólnie to super się jechało, choć ze 2/3 trasy z niesprzyjającym wiatrem było dość męczące. Jakoś brakuje mi motywacji żeby cisnąć pod wiatr :p
Podregulowałem trochę pozycję na rowerze, i dziś już było całkiem nieźle ;) Całą drogę mi ciepło było, a momentami nawet aż za ;)
Fotek trochę porobiłem, ale nie mam kabla żeby je zgrać ;)
Trasa:
Zaliczone gminy:
Pszczyna, Suszec, Żory, Kuźnica Raciborska, Nędza, Rudnik, Cisek, Polska Cerkiew, walce, krapkowice, gogolin, Izbicko, Strzelce Opolskie.
Łącznie 917:
- DST 236.30km
- Czas 09:01
- VAVG 26.21km/h
- VMAX 55.57km/h
- Podjazdy 1652m
- Sprzęt Wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Gratuluję trasy i pozdrawiam. A możesz rozwinąć nieco ten watek? Jak to się robi
"Podregulowałem trochę pozycję na rowerze, i dziś już było całkiem nieźle ;) " yurek55 - 07:38 wtorek, 18 lutego 2014 | linkuj
"Podregulowałem trochę pozycję na rowerze, i dziś już było całkiem nieźle ;) " yurek55 - 07:38 wtorek, 18 lutego 2014 | linkuj
Jak Ty po prawie pół roku przerwy na rozgrzewkę trzaskasz ponad 300, to ja dziękuję :P.
offensivetomato - 20:06 poniedziałek, 17 lutego 2014 | linkuj
dobrze wiedzieć, że nie tylko tobie brakuje motywacji by cisnąć pod wiatr :) - zazdroszczę, dla mnie póki co nieosiągalna średnia...
elizium - 10:17 poniedziałek, 17 lutego 2014 | linkuj
Komentuj