Sobota, 30 stycznia 2016
Wyprawkowo
Pętelka na Wyprawce ;) Miłe towarzystwo, trochę terenu, odwiedziny w filmowym Soplicowie z Pana Tadeusza.
Pod koniec trasy padł GPS ;)
Zaliczone gminy: Krzywiń, Gostyń, Piaski, Borek Wielkopolski
Pod koniec trasy padł GPS ;)
Zaliczone gminy: Krzywiń, Gostyń, Piaski, Borek Wielkopolski
- DST 54.83km
- Czas 03:00
- VAVG 18.28km/h
- Sprzęt Cannondale Caadx 6
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 29 stycznia 2016
Kategoria <100
Bełchatów - Łask; Chocicza - Lubiatowo
Plan był, żeby jechać dalej rowerem, ale kolana czułem, więc nie było najmniejszego sensu się zajeżdżać. A kusiło, oj kusiło, szczególnie że i Wilk i Iwo zachęcali do wspólnej jazdy.
Dumny jednak z siebie byłem że z długiej jazdy zrezygnowałem ;) Skoczyłem tylko na pociąg do Łasku, a później z Chociczy do Lubiatowa, na miejsce wyprawki. Na tym drugim odcinku, już ekstremalnie wolno...
W pewnym momencie widzę że ktoś mnie goni. Wilk? Iwo? Nie, Marysia.... ;) Szczęśliwie dałem radę utrzymać koło bez bólu i razem dotoczyliśmy się do Dolska na zakupy, gdzie spotykamy Ola i Magdę. Sam kręcę na miejsce żeby wstydu sobie nie robić na podjeździe i wreszcie koniec.
Strasznie topornie ta jazda szła, (wysoka kadencja, super delikatnie pod górki), ale dzięki temu kolana w ogóle nie bolały.
Kawałek z Książa do Dolska był wyraźnie urokliwy widokowo.
Zaliczone gminy: Książ Wielkopolski, Dolsk
Dumny jednak z siebie byłem że z długiej jazdy zrezygnowałem ;) Skoczyłem tylko na pociąg do Łasku, a później z Chociczy do Lubiatowa, na miejsce wyprawki. Na tym drugim odcinku, już ekstremalnie wolno...
W pewnym momencie widzę że ktoś mnie goni. Wilk? Iwo? Nie, Marysia.... ;) Szczęśliwie dałem radę utrzymać koło bez bólu i razem dotoczyliśmy się do Dolska na zakupy, gdzie spotykamy Ola i Magdę. Sam kręcę na miejsce żeby wstydu sobie nie robić na podjeździe i wreszcie koniec.
Strasznie topornie ta jazda szła, (wysoka kadencja, super delikatnie pod górki), ale dzięki temu kolana w ogóle nie bolały.
Kawałek z Książa do Dolska był wyraźnie urokliwy widokowo.
Zaliczone gminy: Książ Wielkopolski, Dolsk
- DST 66.33km
- Czas 03:53
- VAVG 17.08km/h
- VMAX 39.16km/h
- Podjazdy 334m
- Sprzęt Cannondale Caadx 6
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 28 stycznia 2016
Kategoria >100
Baszowice - Belchatów
Średnia.... cóż.... skomentuje to koło środy wraz z opisem ;)
Plan był taki, żeby dojechać na wyprawkę forumową. Z racji że przez ostatnie 4 miesiące zrobiłem łącznie może ze 200km, to obawiałem się o kolana, i od początku brałem pod uwagę podjazd pkp/autobusem.
Ruszyłem w trasę koło 9:20 od początku jadąc bardzo zachowawczo.
W pewnym momencie skracam troszkę drogę, licząc oczywiście na asfalt... głupi ja ;)
To co w pierwszym momencie uznałem za jakieś wytrącone wapienie, okazało się wielką połacią lodu, która ciągnęła się niemalże nieprzerwanie przez około 2 kilometry. Ledwo się iść dało, o jeździe nie było mowy.
Na 50km robię krótki postój na kanapkę i łyk herbaty. Mimo mocnego wiatru cały czas w twarz, jedzie się wolno, ale jednak bardzo dobrze.
Stary kompleks wielkopiecowy w Samsonowie:
Za to na 75km poczułem coś delikatnie w kolanie. Zatrzymałem się na przystanku żeby się trochę porozciągać i wnet, jak nie huknęło...
Wiatr, który już wcześniej był mocny, nagle stał się wręcz huraganowy. Zastanawiałem się czy nie wyrwie przystanku na którym siedziałem ;) Do tego zaczął padać poziomo deszcz. Tragiczne warunki do jazdy.
Po ~15 minutach sytuacja pogodowa się znormalizowała, tj dalej kropiło i dalej mocno wiało, ale na przystanku już mi się zimno zaczęło robić, więc nie było co więcej siedzieć.
Łódzkie 'asfalty'.
Kolano trochę boli, jadę kolejne kilka kilometrów zastanawiając się co robić. Wracać? Z takim wiatrem w plecy to bym w moment wrócił. Jechać dalej? Jeszcze 90km. Obłożyłem kolana siatkami foliowymi i powoli toczyłem się dalej.
Bardzo powoli ;)
:)
Bez większych przygód, i z częstymi krótkimi postojami i jednym dłuższym na herbatę, docieram w końcu do Bełchatowa, gdzie czeka Szkodnikowa gościna.
Temperatura z początkowych 11 stopni spadła pod wieczór do 1.
Średnia z 18 spadła do jak widać 16, mimo że wiatr był jednak trochę spokojniejszy niż w pierwszej części trasy. Szaleństwo ;)
Zaliczone gminy: Mniów, Strawczyn, Słupia (Konecka), Przedbórz.
Łącznie 1136
Plan był taki, żeby dojechać na wyprawkę forumową. Z racji że przez ostatnie 4 miesiące zrobiłem łącznie może ze 200km, to obawiałem się o kolana, i od początku brałem pod uwagę podjazd pkp/autobusem.
Ruszyłem w trasę koło 9:20 od początku jadąc bardzo zachowawczo.
W pewnym momencie skracam troszkę drogę, licząc oczywiście na asfalt... głupi ja ;)
To co w pierwszym momencie uznałem za jakieś wytrącone wapienie, okazało się wielką połacią lodu, która ciągnęła się niemalże nieprzerwanie przez około 2 kilometry. Ledwo się iść dało, o jeździe nie było mowy.
Na 50km robię krótki postój na kanapkę i łyk herbaty. Mimo mocnego wiatru cały czas w twarz, jedzie się wolno, ale jednak bardzo dobrze.
Stary kompleks wielkopiecowy w Samsonowie:
Za to na 75km poczułem coś delikatnie w kolanie. Zatrzymałem się na przystanku żeby się trochę porozciągać i wnet, jak nie huknęło...
Wiatr, który już wcześniej był mocny, nagle stał się wręcz huraganowy. Zastanawiałem się czy nie wyrwie przystanku na którym siedziałem ;) Do tego zaczął padać poziomo deszcz. Tragiczne warunki do jazdy.
Po ~15 minutach sytuacja pogodowa się znormalizowała, tj dalej kropiło i dalej mocno wiało, ale na przystanku już mi się zimno zaczęło robić, więc nie było co więcej siedzieć.
Łódzkie 'asfalty'.
Kolano trochę boli, jadę kolejne kilka kilometrów zastanawiając się co robić. Wracać? Z takim wiatrem w plecy to bym w moment wrócił. Jechać dalej? Jeszcze 90km. Obłożyłem kolana siatkami foliowymi i powoli toczyłem się dalej.
Bardzo powoli ;)
:)
Bez większych przygód, i z częstymi krótkimi postojami i jednym dłuższym na herbatę, docieram w końcu do Bełchatowa, gdzie czeka Szkodnikowa gościna.
Temperatura z początkowych 11 stopni spadła pod wieczór do 1.
Średnia z 18 spadła do jak widać 16, mimo że wiatr był jednak trochę spokojniejszy niż w pierwszej części trasy. Szaleństwo ;)
Zaliczone gminy: Mniów, Strawczyn, Słupia (Konecka), Przedbórz.
Łącznie 1136
- DST 163.18km
- Czas 09:40
- VAVG 16.88km/h
- VMAX 58.92km/h
- Podjazdy 1321m
- Sprzęt Cannondale Caadx 6
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 stycznia 2016
Kategoria <100
Do miasta ;)
- DST 6.10km
- Sprzęt Cannondale Caadx 6
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Kielc i z powrotem
Odprowadziłem Adama na PKP ;)
W Kielcach postój na herbatę z termosu i nieudaną próbę rozgrzania stóp. Zimno na tym dworcu. Ale w końcu kieleckie, więc chyba musi...
Jadąc tam jechało się całkiem dobrze, wracając myślałem że jeszcze podwyższę średnią, ale wiatr trochę przeszkadzał, do tego coraz więcej śniegu... Ostatnie 30km kolana coraz bardziej dawały też znać o sobie.
W końcu średnia spadła z 24 do 22 :P
3 uślizgi koła i w końcu gleba na rondzie przy 5km/h tuż przed autem czekającym aż przejadę ;) Koło domu najniebezpieczniej!
Temperatura oscylowała od -9 do -7.
- DST 88.27km
- Czas 04:00
- VAVG 22.07km/h
- VMAX 49.32km/h
- Temperatura -9.0°C
- Podjazdy 878m
- Sprzęt Cannondale Caadx 6
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 4 stycznia 2016
Kategoria <100
Po Adama
Adasko przyjechał do nas na rowerze. 160km stuknął w tym mrozie.... ;)
- DST 9.45km
- Czas 00:22
- VAVG 25.77km/h
- VMAX 45.78km/h
- Podjazdy 122m
- Sprzęt Cannondale Caadx 6
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 3 stycznia 2016
Kategoria Po mieście
Coś się kończy coś się zaczyna... ;)
Koniec częstych wpisów pt: "miasto". Teraz będą wpisy "wieś" ;)
- DST 6.40km
- Podjazdy 64m
- Sprzęt Cannondale Caadx 6
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 19 grudnia 2015
Kategoria <100
Baszowice - Starachowice - Baszowice
Rozkręcanie po dłuższej przerwie + kręcenie się po mieście.
- DST 58.20km
- Czas 02:21
- VAVG 24.77km/h
- VMAX 57.75km/h
- Podjazdy 808m
- Sprzęt Cannondale Caadx 6
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 18 grudnia 2015
Kategoria Po mieście
Wieś
- DST 6.00km
- Czas 06:00
- VAVG 1.00km/h
- Podjazdy 63m
- Sprzęt Cannondale Caadx 6
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 30 września 2015
Kategoria Po mieście, <100
Wypadek
Nawet nie zdążyłem się spokojnie przywitać po wyprawie, a tu już takie historie...
Jadę sobie po Krakowie rowerem, godzina 20, ciemno. Z tyłu wall-e na mrygającym, z przodu porządny matronic noise... Widać mnie z kilometra, droga pusta, latarnie.
Auto jadące z naprzeciwka nagle skręca w swoje lewo tarasując mój pas ruchu. Kuuuurrrr****..... DUP. Bez szans na wyhamowanie.
Walnąłem w bok auta, przeleciałem nad maską i wylądowałem obok auta na jakimś szutrze. Boli, ledwo żyje. Podbiegły zaraz 2 babki które szły obok (jak się później okazało - obie ze Starachowic ), kierowca w swojej 20 letniej karierze nawet stłuczki nigdy nie miał... Był w takim szoku, że zapomniał numeru na policję, nie mógł sobie przez 10min przypomnieć imienia żony do której chciał zadzwonić...
Eh, skończyło się wszystko dobrze, choć rower mocno ucierpiał. Na pierwszy rzut oka widać rozwalony widelec, uszkodzoną ramę...
Kask pękł, a na plerach wyładowany elektroniką sprzęt, laptop poszedł w drzazgi, garmin pękł i się nie włącza... Ale do wesela (czyt: za 1,5 miesiąca - tak Cinku, teraz to już tylko kwestia wyboru i czasu kiedy "Podróże z dziećmi" stanie się moim najważniejszym działem) się zagoi
Witaj Polsko!
Jadę sobie po Krakowie rowerem, godzina 20, ciemno. Z tyłu wall-e na mrygającym, z przodu porządny matronic noise... Widać mnie z kilometra, droga pusta, latarnie.
Auto jadące z naprzeciwka nagle skręca w swoje lewo tarasując mój pas ruchu. Kuuuurrrr****..... DUP. Bez szans na wyhamowanie.
Walnąłem w bok auta, przeleciałem nad maską i wylądowałem obok auta na jakimś szutrze. Boli, ledwo żyje. Podbiegły zaraz 2 babki które szły obok (jak się później okazało - obie ze Starachowic ), kierowca w swojej 20 letniej karierze nawet stłuczki nigdy nie miał... Był w takim szoku, że zapomniał numeru na policję, nie mógł sobie przez 10min przypomnieć imienia żony do której chciał zadzwonić...
Eh, skończyło się wszystko dobrze, choć rower mocno ucierpiał. Na pierwszy rzut oka widać rozwalony widelec, uszkodzoną ramę...
Kask pękł, a na plerach wyładowany elektroniką sprzęt, laptop poszedł w drzazgi, garmin pękł i się nie włącza... Ale do wesela (czyt: za 1,5 miesiąca - tak Cinku, teraz to już tylko kwestia wyboru i czasu kiedy "Podróże z dziećmi" stanie się moim najważniejszym działem) się zagoi
Witaj Polsko!
- DST 32.00km
- Sprzęt Szosa
- Aktywność Jazda na rowerze