Czwartek, 28 stycznia 2016
Kategoria >100
Baszowice - Belchatów
Średnia.... cóż.... skomentuje to koło środy wraz z opisem ;)
Plan był taki, żeby dojechać na wyprawkę forumową. Z racji że przez ostatnie 4 miesiące zrobiłem łącznie może ze 200km, to obawiałem się o kolana, i od początku brałem pod uwagę podjazd pkp/autobusem.
Ruszyłem w trasę koło 9:20 od początku jadąc bardzo zachowawczo.
W pewnym momencie skracam troszkę drogę, licząc oczywiście na asfalt... głupi ja ;)
To co w pierwszym momencie uznałem za jakieś wytrącone wapienie, okazało się wielką połacią lodu, która ciągnęła się niemalże nieprzerwanie przez około 2 kilometry. Ledwo się iść dało, o jeździe nie było mowy.
Na 50km robię krótki postój na kanapkę i łyk herbaty. Mimo mocnego wiatru cały czas w twarz, jedzie się wolno, ale jednak bardzo dobrze.
Stary kompleks wielkopiecowy w Samsonowie:
Za to na 75km poczułem coś delikatnie w kolanie. Zatrzymałem się na przystanku żeby się trochę porozciągać i wnet, jak nie huknęło...
Wiatr, który już wcześniej był mocny, nagle stał się wręcz huraganowy. Zastanawiałem się czy nie wyrwie przystanku na którym siedziałem ;) Do tego zaczął padać poziomo deszcz. Tragiczne warunki do jazdy.
Po ~15 minutach sytuacja pogodowa się znormalizowała, tj dalej kropiło i dalej mocno wiało, ale na przystanku już mi się zimno zaczęło robić, więc nie było co więcej siedzieć.
Łódzkie 'asfalty'.
Kolano trochę boli, jadę kolejne kilka kilometrów zastanawiając się co robić. Wracać? Z takim wiatrem w plecy to bym w moment wrócił. Jechać dalej? Jeszcze 90km. Obłożyłem kolana siatkami foliowymi i powoli toczyłem się dalej.
Bardzo powoli ;)
:)
Bez większych przygód, i z częstymi krótkimi postojami i jednym dłuższym na herbatę, docieram w końcu do Bełchatowa, gdzie czeka Szkodnikowa gościna.
Temperatura z początkowych 11 stopni spadła pod wieczór do 1.
Średnia z 18 spadła do jak widać 16, mimo że wiatr był jednak trochę spokojniejszy niż w pierwszej części trasy. Szaleństwo ;)
Zaliczone gminy: Mniów, Strawczyn, Słupia (Konecka), Przedbórz.
Łącznie 1136
Plan był taki, żeby dojechać na wyprawkę forumową. Z racji że przez ostatnie 4 miesiące zrobiłem łącznie może ze 200km, to obawiałem się o kolana, i od początku brałem pod uwagę podjazd pkp/autobusem.
Ruszyłem w trasę koło 9:20 od początku jadąc bardzo zachowawczo.
W pewnym momencie skracam troszkę drogę, licząc oczywiście na asfalt... głupi ja ;)
To co w pierwszym momencie uznałem za jakieś wytrącone wapienie, okazało się wielką połacią lodu, która ciągnęła się niemalże nieprzerwanie przez około 2 kilometry. Ledwo się iść dało, o jeździe nie było mowy.
Na 50km robię krótki postój na kanapkę i łyk herbaty. Mimo mocnego wiatru cały czas w twarz, jedzie się wolno, ale jednak bardzo dobrze.
Stary kompleks wielkopiecowy w Samsonowie:
Za to na 75km poczułem coś delikatnie w kolanie. Zatrzymałem się na przystanku żeby się trochę porozciągać i wnet, jak nie huknęło...
Wiatr, który już wcześniej był mocny, nagle stał się wręcz huraganowy. Zastanawiałem się czy nie wyrwie przystanku na którym siedziałem ;) Do tego zaczął padać poziomo deszcz. Tragiczne warunki do jazdy.
Po ~15 minutach sytuacja pogodowa się znormalizowała, tj dalej kropiło i dalej mocno wiało, ale na przystanku już mi się zimno zaczęło robić, więc nie było co więcej siedzieć.
Łódzkie 'asfalty'.
Kolano trochę boli, jadę kolejne kilka kilometrów zastanawiając się co robić. Wracać? Z takim wiatrem w plecy to bym w moment wrócił. Jechać dalej? Jeszcze 90km. Obłożyłem kolana siatkami foliowymi i powoli toczyłem się dalej.
Bardzo powoli ;)
:)
Bez większych przygód, i z częstymi krótkimi postojami i jednym dłuższym na herbatę, docieram w końcu do Bełchatowa, gdzie czeka Szkodnikowa gościna.
Temperatura z początkowych 11 stopni spadła pod wieczór do 1.
Średnia z 18 spadła do jak widać 16, mimo że wiatr był jednak trochę spokojniejszy niż w pierwszej części trasy. Szaleństwo ;)
Zaliczone gminy: Mniów, Strawczyn, Słupia (Konecka), Przedbórz.
Łącznie 1136
- DST 163.18km
- Czas 09:40
- VAVG 16.88km/h
- VMAX 58.92km/h
- Podjazdy 1321m
- Sprzęt Cannondale Caadx 6
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Zaczyna się nieźle, przechodzę do kolejnych części opowieści.
yurek55 - 12:29 wtorek, 2 lutego 2016 | linkuj
E, tam średnia nie jest tak ważna jak drift rowerowy... ;) Pozdrawiam Mariusz
P.S.
Do dziś odczuwam ból nadgarstka po glebie na zamarzniętej, leśnej koleinie... a minął już prawie miesiąc...
Jak to mówią: "No risk, no fun" :) sierra - 08:03 poniedziałek, 1 lutego 2016 | linkuj
P.S.
Do dziś odczuwam ból nadgarstka po glebie na zamarzniętej, leśnej koleinie... a minął już prawie miesiąc...
Jak to mówią: "No risk, no fun" :) sierra - 08:03 poniedziałek, 1 lutego 2016 | linkuj
Zapisuję się do newslettera ;) bo albo to literówka albo jechałeś na dwóch kapciach jednocześnie. ;]
mors - 23:25 niedziela, 31 stycznia 2016 | linkuj
Komentuj