Informacje

  • Wszystkie kilometry: 82353.99 km
  • Km w terenie: 1630.90 km (1.98%)
  • Czas na rowerze: 108d 23h 10m
  • Prędkość średnia: 20.38 km/h
  • Suma w górę: 421375 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy waxmund.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wtorek, 24 kwietnia 2012 Kategoria >100

setka z Cimanem

jutro coś więcej napiszę, ale obiecuję że nie tyle co ostatnio :p


Warszawa - Leszno - Truskawka - Czosnów - Łomianki - Warszawa.

edit:

Startujemy tuż przed 18, i lecimy w kierunku Leszna. Wiatr dmucha w plecy, na początku jedziemy 40km/h, później trzymamy koło 30-35km/h.

Marcin załatwia sprawę w Borzęcinie, łapie nas deszcz. Po chwili zastanowienia jedziemy dalej i to trochę dłuższą trasą. W Lesznie skręcamy na północ, pokonując kawałek dalej jakieś małe wzniesienie, a później skręcamy na Truskawkę i dalej na Czosnów. Po drodze stajemy na chwilę na postój.

Kawałek przed Łomiankami kolejny postój, i dalej już po ciemku do Warszawy. Musiałem jechać bez tylnej lampki bo Marcina oślepiała całkowicie :p

Po rozstaniu w Wawie, będąc 2km od domu skręcam jadąc te 10km do centrum żeby dokręcić do 100km, podciągając przy okazji średnią, co przy jeździe przez miasto i częstych skrzyżowaniach łatwe nie jest, bo średnia i tak niewiele poniżej 28 była...

Wracając Alejami do domu, doganiam autobus jadący do mnie, i po pewnym czasie przeganiam go cisnąc drogą przez wiaduky na alejach olewając ścieżkę rowerową :) na miejscu jestem sporo przed autobusem, chwilę przed 22.

Ogólnie poza przemoczeniem butów na samym początku, całkowicie omijał nas deszcz, choć na drodze przed Łomiankami sporo kluczymy omijając olbrzymie kałuże (:

Trasa:
Poniedziałek, 23 kwietnia 2012 Kategoria Po mieście

miasto

Piątek, 20 kwietnia 2012 Kategoria Po mieście

Les Miserables

fajny musical, polecam ;)
Czwartek, 19 kwietnia 2012 Kategoria >100, >30km/h

150km po pracy ;)

nie, nie zjadłem paczki makaronu przed wyjazdem. napiszę więcej jutro ;)

edit:

Pracę kończę ~17 więc wydawałoby się że nie ma zbytnio kiedy jeździć, ale udało się wykrzesać trochę czasu :)

Szybki powrót do domu (mam całe 2km do pracy :p), ostatnie poprawki i biegnę już z rowerem przez ~20 torowisk nad remontem ulicy Dźwigowej.

Przez Wawę duży ruch, światła która mocno zwalniają, ale tuż za Wawą zaczyna lekko wiać w plecy i lecę te 35-40km/h.
W pewnym momencie doganiam autobus, i podłączam się do niego. Nie wchodzi mi z przodu blat, ale autobus jedzie ~50km/h (max przez moment 60km/h) więc i tak spokojnie za nim wyrabiam. Jadę za nim jeden przystanek, jak autobus staje to go wyprzedzam, na kolejnym przystanku znowu doganiam ten sam autobus i się za nim podłączam...
I tak z 6-8 przystanków się ganialiśmy aż w końcu dojechaliśmy do Leszna gdzie autobus zjechał na pętle :D

Średnia podskoczyła na 34km/h, i jadąc sam dalej nadal ją lekko podwyższam.

W Woli Pasikońskiej zapominam skręcić w bok, później znowu zapominam, ale w końcu trafiam na właściwą drogę :)

Po przekroczeniu kanału Łasice widzę jakże kuszący drogowskaz na 'Górki'. Skręcam z nadzieją natrafienia na jakikolwiek podjazd. Po pewnym czasie droga kończy się ślepo, a ja po liczbie podjazdów jakie są na drodze dochodzę do wniosku, że drogowskaz miał być na 'Ogórki' ale ktoś ukradł literę O.

W Śladowie zatrzymuje się kupić picie i jakieś jedzenie. Zapomniałem wziąć bidonów i już mocno mnie suszy. Sprzedawca informuje mnie o rozebranym moście na bzurze... Na wszelki wypadek podjeżdżam do niego, ale poza wystającymi słupami z wody nie ma nic, więc przeprawa niemożliwa.

Robi się już całkowicie ciemno, i do tego dość dziurawo. Na kawałkach lepszego asfaltu od razu wzrasta prędkość, na dziurach się obijam. Skręcam w końcu na Nowy Dwór Mazowiecki żeby jechać lepszą drogą, i po dłuuuugiej prostej, na której zaskakują mnie malutkie podjazdy, skręcam, i po kolejnych dłuuugich prostych wjeżdżam do Wawy.

Już tu ledwo jadę, bo jestem głodny i pić się chce strasznie, a wszystko pozamykane po drodze :) Cisnę resztkami sił żeby średnią utrzymać. Na podjazdach przyspieszam, na długich prostych odechciewa mi się żyć.

Jadę tak jak GPS prowadzi, tzn ląduje na ekspresówce :P Zjazdu koło domu brak, więc przebijam się między ekranami na właściwą drogę. Dojeżdżam znowu do remontu Dźwigowej, z tym że tym razem nie mam motywacji żeby podnieść rower, więc skutecznie szukam objazdu torowiska :)

Całą drogę omijał mnie deszcz, wyjazd udany choć męczący z racji braków prowiantowych :p



Trasa:
Środa, 18 kwietnia 2012 Kategoria Po mieście

miasto

Wtorek, 17 kwietnia 2012 Kategoria Po mieście

miasto

Sobota, 14 kwietnia 2012 Kategoria Po mieście

miasto

Piątek, 13 kwietnia 2012 Kategoria Po mieście

wycieczka po mieście ;)

trochę było nawrotów... ale przyznam, że całkiem tu ładnie [:



jest ktoś w stanie powiedzieć, dlaczego jest taka duża różnica wysokości wg gps'a?
Czwartek, 12 kwietnia 2012 Kategoria Po mieście

miasto

Wtorek, 10 kwietnia 2012 Kategoria Po mieście

miasto


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl