150km po pracy ;)
nie, nie zjadłem paczki makaronu przed wyjazdem. napiszę więcej jutro ;)
edit:
Pracę kończę ~17 więc wydawałoby się że nie ma zbytnio kiedy jeździć, ale udało się wykrzesać trochę czasu :)
Szybki powrót do domu (mam całe 2km do pracy :p), ostatnie poprawki i biegnę już z rowerem przez ~20 torowisk nad remontem ulicy Dźwigowej.
Przez Wawę duży ruch, światła która mocno zwalniają, ale tuż za Wawą zaczyna lekko wiać w plecy i lecę te 35-40km/h.
W pewnym momencie doganiam autobus, i podłączam się do niego. Nie wchodzi mi z przodu blat, ale autobus jedzie ~50km/h (max przez moment 60km/h) więc i tak spokojnie za nim wyrabiam. Jadę za nim jeden przystanek, jak autobus staje to go wyprzedzam, na kolejnym przystanku znowu doganiam ten sam autobus i się za nim podłączam...
I tak z 6-8 przystanków się ganialiśmy aż w końcu dojechaliśmy do Leszna gdzie autobus zjechał na pętle :D
Średnia podskoczyła na 34km/h, i jadąc sam dalej nadal ją lekko podwyższam.
W Woli Pasikońskiej zapominam skręcić w bok, później znowu zapominam, ale w końcu trafiam na właściwą drogę :)
Po przekroczeniu kanału Łasice widzę jakże kuszący drogowskaz na 'Górki'. Skręcam z nadzieją natrafienia na jakikolwiek podjazd. Po pewnym czasie droga kończy się ślepo, a ja po liczbie podjazdów jakie są na drodze dochodzę do wniosku, że drogowskaz miał być na 'Ogórki' ale ktoś ukradł literę O.
W Śladowie zatrzymuje się kupić picie i jakieś jedzenie. Zapomniałem wziąć bidonów i już mocno mnie suszy. Sprzedawca informuje mnie o rozebranym moście na bzurze... Na wszelki wypadek podjeżdżam do niego, ale poza wystającymi słupami z wody nie ma nic, więc przeprawa niemożliwa.
Robi się już całkowicie ciemno, i do tego dość dziurawo. Na kawałkach lepszego asfaltu od razu wzrasta prędkość, na dziurach się obijam. Skręcam w końcu na Nowy Dwór Mazowiecki żeby jechać lepszą drogą, i po dłuuuugiej prostej, na której zaskakują mnie malutkie podjazdy, skręcam, i po kolejnych dłuuugich prostych wjeżdżam do Wawy.
Już tu ledwo jadę, bo jestem głodny i pić się chce strasznie, a wszystko pozamykane po drodze :) Cisnę resztkami sił żeby średnią utrzymać. Na podjazdach przyspieszam, na długich prostych odechciewa mi się żyć.
Jadę tak jak GPS prowadzi, tzn ląduje na ekspresówce :P Zjazdu koło domu brak, więc przebijam się między ekranami na właściwą drogę. Dojeżdżam znowu do remontu Dźwigowej, z tym że tym razem nie mam motywacji żeby podnieść rower, więc skutecznie szukam objazdu torowiska :)
Całą drogę omijał mnie deszcz, wyjazd udany choć męczący z racji braków prowiantowych :p
Trasa:
edit:
Pracę kończę ~17 więc wydawałoby się że nie ma zbytnio kiedy jeździć, ale udało się wykrzesać trochę czasu :)
Szybki powrót do domu (mam całe 2km do pracy :p), ostatnie poprawki i biegnę już z rowerem przez ~20 torowisk nad remontem ulicy Dźwigowej.
Przez Wawę duży ruch, światła która mocno zwalniają, ale tuż za Wawą zaczyna lekko wiać w plecy i lecę te 35-40km/h.
W pewnym momencie doganiam autobus, i podłączam się do niego. Nie wchodzi mi z przodu blat, ale autobus jedzie ~50km/h (max przez moment 60km/h) więc i tak spokojnie za nim wyrabiam. Jadę za nim jeden przystanek, jak autobus staje to go wyprzedzam, na kolejnym przystanku znowu doganiam ten sam autobus i się za nim podłączam...
I tak z 6-8 przystanków się ganialiśmy aż w końcu dojechaliśmy do Leszna gdzie autobus zjechał na pętle :D
Średnia podskoczyła na 34km/h, i jadąc sam dalej nadal ją lekko podwyższam.
W Woli Pasikońskiej zapominam skręcić w bok, później znowu zapominam, ale w końcu trafiam na właściwą drogę :)
Po przekroczeniu kanału Łasice widzę jakże kuszący drogowskaz na 'Górki'. Skręcam z nadzieją natrafienia na jakikolwiek podjazd. Po pewnym czasie droga kończy się ślepo, a ja po liczbie podjazdów jakie są na drodze dochodzę do wniosku, że drogowskaz miał być na 'Ogórki' ale ktoś ukradł literę O.
W Śladowie zatrzymuje się kupić picie i jakieś jedzenie. Zapomniałem wziąć bidonów i już mocno mnie suszy. Sprzedawca informuje mnie o rozebranym moście na bzurze... Na wszelki wypadek podjeżdżam do niego, ale poza wystającymi słupami z wody nie ma nic, więc przeprawa niemożliwa.
Robi się już całkowicie ciemno, i do tego dość dziurawo. Na kawałkach lepszego asfaltu od razu wzrasta prędkość, na dziurach się obijam. Skręcam w końcu na Nowy Dwór Mazowiecki żeby jechać lepszą drogą, i po dłuuuugiej prostej, na której zaskakują mnie malutkie podjazdy, skręcam, i po kolejnych dłuuugich prostych wjeżdżam do Wawy.
Już tu ledwo jadę, bo jestem głodny i pić się chce strasznie, a wszystko pozamykane po drodze :) Cisnę resztkami sił żeby średnią utrzymać. Na podjazdach przyspieszam, na długich prostych odechciewa mi się żyć.
Jadę tak jak GPS prowadzi, tzn ląduje na ekspresówce :P Zjazdu koło domu brak, więc przebijam się między ekranami na właściwą drogę. Dojeżdżam znowu do remontu Dźwigowej, z tym że tym razem nie mam motywacji żeby podnieść rower, więc skutecznie szukam objazdu torowiska :)
Całą drogę omijał mnie deszcz, wyjazd udany choć męczący z racji braków prowiantowych :p
Trasa:
- DST 155.83km
- Czas 05:10
- VAVG 30.16km/h
- VMAX 62.48km/h
- Sprzęt Szosówka - pęknięta rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Jak można tak bez makaronu? Jak zwierzęta? : P:P
Jeszcze komentarz zaległy, do pierwszego wpisu z miesiąca: co to za taryfa ulgowa żeby się pociągiem do Wa-wy wozić?? ;) WuJekG - 21:48 sobota, 21 kwietnia 2012 | linkuj
Jeszcze komentarz zaległy, do pierwszego wpisu z miesiąca: co to za taryfa ulgowa żeby się pociągiem do Wa-wy wozić?? ;) WuJekG - 21:48 sobota, 21 kwietnia 2012 | linkuj
Ta szosa do Kampinosu to nawierzchnią nie powala ;]
serwecz - 10:19 sobota, 21 kwietnia 2012 | linkuj
Rozebrali most w Kamionie? Cholera, szkoda. to była namiastka tego co dawniej wisiał nad wisłą. Za dnia można jeszcze zobaczyć którędy biegła przeprawa do Wyszogrodu. Most w Kamionie uszkodziła powódź i zamknięto go dla samochodów ale rowerem dało rade między wielkimi ściankami z betonu, przejechać.
Anonimowy tchórz - 10:16 sobota, 21 kwietnia 2012 | linkuj
O a jednak przez Jabłonnę Leciałeś;) Daj jakiś komment co do naszej płaskiej okolicy:) Jak ci sie podobała ta trasa nocą? Miałem swego czasu okazje kawałe jechać nią własnie po zmroku... eeee chyba w 2008 roku jakoś;)
Ksiegowy - 21:16 piątek, 20 kwietnia 2012 | linkuj
Komentuj