Wpisy archiwalne w kategorii
>100
Dystans całkowity: | 31508.25 km (w terenie 368.90 km; 1.17%) |
Czas w ruchu: | 1069:30 |
Średnia prędkość: | 23.28 km/h |
Maksymalna prędkość: | 80.90 km/h |
Suma podjazdów: | 195427 m |
Maks. tętno maksymalne: | 183 (92 %) |
Maks. tętno średnie: | 148 (75 %) |
Suma kalorii: | 4895 kcal |
Liczba aktywności: | 168 |
Średnio na aktywność: | 187.55 km i 8h 13m |
Więcej statystyk |
Sobota, 11 maja 2013
Kategoria >100, >200, Syberia 2013
Syberia - dzień 9
- DST 200.00km
- Podjazdy 973m
- Sprzęt Gary Fisher Marlin 2009
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 10 maja 2013
Kategoria >100, >200, Syberia 2013
Syberia - dzień 8
- DST 240.00km
- Podjazdy 966m
- Sprzęt Gary Fisher Marlin 2009
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 maja 2013
Kategoria >100, >200, Syberia 2013
Syberia - dzień 6
- DST 238.00km
- Podjazdy 695m
- Sprzęt Gary Fisher Marlin 2009
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 7 maja 2013
Kategoria >100, Syberia 2013
Syberia - dzień 5
- DST 172.00km
- Podjazdy 158m
- Sprzęt Gary Fisher Marlin 2009
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 6 maja 2013
Kategoria >100, Syberia 2013
Syberia - dzień 4
- DST 140.00km
- Podjazdy 353m
- Sprzęt Gary Fisher Marlin 2009
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 maja 2013
Kategoria >100, Syberia 2013
Syberia - dzień 2
- DST 153.00km
- Podjazdy 1500m
- Sprzęt Gary Fisher Marlin 2009
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 maja 2013
Kategoria >100, >200, Syberia 2013
Syberia - dzień 1
- DST 210.00km
- Czas 09:00
- VAVG 23.33km/h
- Podjazdy 1302m
- Sprzęt Gary Fisher Marlin 2009
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 2 maja 2013
Kategoria >100, Syberia 2013
Syberia dzien - 0
- DST 152.00km
- Czas 07:45
- VAVG 19.61km/h
- Sprzęt Gary Fisher Marlin 2009
- Aktywność Jazda na rowerze
na szybko z sakwami
Po pysznej (i dużej) porcji makaronu, wrzucam na siebie brudne ciuchy (już 4 dzień jazdy :P) i ruszam przed siebie :)
Najpierw jakieś 200m zjazdu ze Szczyrku w dół, dokręcałem na tyle, że się upociłem trochę :p
Całą trasę fajne hopki, w tym kilka 8% (średnie nachylenie 4%), ale wiatr dmucha z grubsza w plecy to jedzie się świetnie :)
Kolano praktycznie nie boli, biodra w ogóle, więc prawie całą trasę leżę sobie na lemondce cisnąc do przodu, i ścigając się okazyjnie z tirami :)
Kawałek za Sułkowicami zaczyna się śnieżyca. Mokro, okulary cały brudne, zimno... trzeba cisnąć do domu czym prędzej, a tu kolejna hopka na zakopiance [;
Cały przemoczony przebijam się przez Kraków, w którym wysiada VDO 2.0 (już 4 raz chyba w deszczu zwariowało), zatrzymując się na 104km i średniej 30,5km/h.
Eh, gdyby zawsze tak w plecy dmuchało jak dziś...
W Krakowie jak to w Krakowie. A tu jakieś czerwone światło, a tu lewym pasem autobus się wyprzedzi... Dzięki temu zawsze rozgrzany przyjeżdżam do domu [;
Całą trasę bez postoju ;p
Trasa:
Gpsies wyliczył 5 000m przewyższenia :D szaleństwo ;)
Najpierw jakieś 200m zjazdu ze Szczyrku w dół, dokręcałem na tyle, że się upociłem trochę :p
Całą trasę fajne hopki, w tym kilka 8% (średnie nachylenie 4%), ale wiatr dmucha z grubsza w plecy to jedzie się świetnie :)
Kolano praktycznie nie boli, biodra w ogóle, więc prawie całą trasę leżę sobie na lemondce cisnąc do przodu, i ścigając się okazyjnie z tirami :)
Kawałek za Sułkowicami zaczyna się śnieżyca. Mokro, okulary cały brudne, zimno... trzeba cisnąć do domu czym prędzej, a tu kolejna hopka na zakopiance [;
Cały przemoczony przebijam się przez Kraków, w którym wysiada VDO 2.0 (już 4 raz chyba w deszczu zwariowało), zatrzymując się na 104km i średniej 30,5km/h.
Eh, gdyby zawsze tak w plecy dmuchało jak dziś...
W Krakowie jak to w Krakowie. A tu jakieś czerwone światło, a tu lewym pasem autobus się wyprzedzi... Dzięki temu zawsze rozgrzany przyjeżdżam do domu [;
Całą trasę bez postoju ;p
Trasa:
Gpsies wyliczył 5 000m przewyższenia :D szaleństwo ;)
- DST 107.40km
- Czas 03:32
- VAVG 30.40km/h
- VMAX 65.62km/h
- Podjazdy 980m
- Sprzęt Szosówka - pęknięta rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 lutego 2013
Kategoria >100
Katowice - Tychy - Szczyrk
~6km po Poznaniu, reszta na trasie. Start o 4:30 z Katowic po wyjściu z pociągu.
W pociągu nie obyło się bez wrażeń ;) opis we wtorek
Edit:
Dojeżdżamy spokojnie 0,5h przed odjazdem na dworzec w Poznaniu. Kupujemy biletu dla siebie, miejscówki, bilety na rowery. Wszystko super.
Obczajamy tabliczkę Kazimierza Nowaka, którą trochę lepiej sobie wyobrażałem. A przynajmniej nie sądziłem, że będzie osrana przez gołębie...
Przyjeżdża pociąg, ładujemy się kulturalnie do ostatniego wagonu, a tu zonk. Przychodzi kierowniczka pociągu i mówi że w tym pociągu nie można z rowerem :)
Oj, była dyskusja zacięta...
Poszła po SOKistów, którzy niespecjalnie się garnęli do tego żeby nas z pociągu wyrzucić.
Jakaś głupia BABA powiedziała, że zatarasowaliśmy rowerami łazienkę. Skąd się biorą tacy głupi ludzie? Taki problem ruszyć dupę do łazienki na drugim końcu wagonu?
Oj, kłótnia była ostra ;) Mery mówiła później, że miała już płakać na zawołanie, mówiliśmy że na policję zadzwonimy, ja sobie kazałem jakieś oświadczenia pisać...
W końcu kierowniczka machnęła ręką, powiedziała że to 'ostatni raz', i pozwoliła nam zostać :)
Przyszli jeszcze SOKiści wypisać nam upomnienia, a po 20min przyszła ta sama kierowniczka, przegoniła jakiegoś typa z przedziału (cały pociąg z miejscówkami), i zaprosiła naszą czwórkę do wolnego przedziału.
Ludzie są dziiiiwni :)
Spaliśmy i śmierdzieliśmy sobie w przedziale te 6h, a w Katowicach ruszyliśmy z B. w stronę Szczyrku, do którego odprowadził nas kilka kilometrów K.
Ruszyliśmy o 4:30, więc znowu wymęczeni, ale w przyzwoitym tempie toczyliśmy się do przodu.
Do czasu ;)
Spadł mi bagażnik :D Niestety nie miałem klucza do dokręcenia go, więc B. dostała moje sakwy, i ja sobie na lekko jechałem dalej, a B. z 4 sakwami. Trzeba się umieć ustawić [;
Na postoju na stacji gdzie kupiliśmy sobie gorącą czekoladę, która się cała wylała bo kubka nie podłożyłem, dokręciłem bagażnik i dojeżdżamy chwilę później wreszcie do gór.
Ależ mi się tęskniło za takim widokiem, po brzydkim śląsku i płaskiej wielkopolsce :p
Fajne hopki przed Żywcem, i bardzo lekki ale 12km podjazd do Szczyrku. Na miejscu byliśmy koło 13. Kolano całą drogę pobolewało, ale dziś (3 dni później) już wszystko ok ;)
Trasa:
W pociągu nie obyło się bez wrażeń ;) opis we wtorek
Edit:
Dojeżdżamy spokojnie 0,5h przed odjazdem na dworzec w Poznaniu. Kupujemy biletu dla siebie, miejscówki, bilety na rowery. Wszystko super.
Obczajamy tabliczkę Kazimierza Nowaka, którą trochę lepiej sobie wyobrażałem. A przynajmniej nie sądziłem, że będzie osrana przez gołębie...
Przyjeżdża pociąg, ładujemy się kulturalnie do ostatniego wagonu, a tu zonk. Przychodzi kierowniczka pociągu i mówi że w tym pociągu nie można z rowerem :)
Oj, była dyskusja zacięta...
Poszła po SOKistów, którzy niespecjalnie się garnęli do tego żeby nas z pociągu wyrzucić.
Jakaś głupia BABA powiedziała, że zatarasowaliśmy rowerami łazienkę. Skąd się biorą tacy głupi ludzie? Taki problem ruszyć dupę do łazienki na drugim końcu wagonu?
Oj, kłótnia była ostra ;) Mery mówiła później, że miała już płakać na zawołanie, mówiliśmy że na policję zadzwonimy, ja sobie kazałem jakieś oświadczenia pisać...
W końcu kierowniczka machnęła ręką, powiedziała że to 'ostatni raz', i pozwoliła nam zostać :)
Przyszli jeszcze SOKiści wypisać nam upomnienia, a po 20min przyszła ta sama kierowniczka, przegoniła jakiegoś typa z przedziału (cały pociąg z miejscówkami), i zaprosiła naszą czwórkę do wolnego przedziału.
Ludzie są dziiiiwni :)
Spaliśmy i śmierdzieliśmy sobie w przedziale te 6h, a w Katowicach ruszyliśmy z B. w stronę Szczyrku, do którego odprowadził nas kilka kilometrów K.
Ruszyliśmy o 4:30, więc znowu wymęczeni, ale w przyzwoitym tempie toczyliśmy się do przodu.
Do czasu ;)
Spadł mi bagażnik :D Niestety nie miałem klucza do dokręcenia go, więc B. dostała moje sakwy, i ja sobie na lekko jechałem dalej, a B. z 4 sakwami. Trzeba się umieć ustawić [;
Na postoju na stacji gdzie kupiliśmy sobie gorącą czekoladę, która się cała wylała bo kubka nie podłożyłem, dokręciłem bagażnik i dojeżdżamy chwilę później wreszcie do gór.
Ależ mi się tęskniło za takim widokiem, po brzydkim śląsku i płaskiej wielkopolsce :p
Fajne hopki przed Żywcem, i bardzo lekki ale 12km podjazd do Szczyrku. Na miejscu byliśmy koło 13. Kolano całą drogę pobolewało, ale dziś (3 dni później) już wszystko ok ;)
Trasa:
- DST 109.20km
- Czas 05:31
- VAVG 19.79km/h
- VMAX 56.85km/h
- Podjazdy 882m
- Sprzęt Szosówka - pęknięta rama
- Aktywność Jazda na rowerze