Penetracja na sucho
Wycieczka ze Stamperem, za to bez przerzutki. opis jutro [;
Ostatnio często wstawaję z samego rana (6-7), i próbuję chodzić wcześniej spać. To drugie się nie udaje, więc chodzę niedospany...
Budzik dzwoni o 4. Ja w ogóle spałem? Oj, ciężko się zwlec z łóżka.
Na śniadanie jem (nie! nie makaron!) sporawą porcję fasolki po bretońsku, na której spokojnie robię pierwsze 100km ;) W międzyczasie piszę do Wilka, który zmożony wiatrem zakończył swoją trasę do Zakopca w połowie drogi.
Mieliśmy jechać we trzech, ale jeden kolega wycofuje się, zasłaniajac się lekkim deszczem i brakiem błotników (też nie mam).
O dziwo po wyjściu na zewnątrz, nie jest wcale zimno (7 stopni). Ba, nawet ciepły wiaterek dosyć jest [; Spotykam się ze Stamperem o tej 5 rano, i razem ruszamy w trasę.
Czasem trzeba się wspomóc...
W Wieliczce jedziemy ul. Stromą, która ma bardzo króciutką ~13% ściankę, za to jej przedłużenie, tj ul. Garbarska okazuje się sporo dłuższe i niewiele łatwiejsze.
Miało być zimno, więc poubierany w całkiem sporą ilość ubrań, oczywiście cały się pod tą górkę upociłem...
Za Chorągwicą oglądamy z góry ładną panoramę Krakowa i trafiamy w końcu na dobrze mi znaną drogę do Gdowa.
W okolicach Zagórzan wysiada mi przednia przerzutka, z którą poza problemami na końcówkach obu BB-Tourów nigdy nie miałem problemów. Choć zawsze trochę ciężko chodziła...
Okazuje się, że wysiadła całkowicie lewa klamkomanetka. Wykręcam więc całkowicie przednią przerzutkę i ustawiam łańcuch na środkowej (42z) koronce. Trochę popaduje, więc buty szybko przemakają...
Jadąc bez przerzutki i zachowując dość wysoką kadencję, prędkość nie powinna mi spadać poniżej 20km/h. Na ~10% podjeździe przez Łapanowem mi się to oczywiście nie udaje ;) męczę się od tej pory z niską kadencją praktycznie na każdym podjeździe, niejedno krotnie pedałując na stojąco, co nie zdarzało mi się od dobrych 3 lat :D
Kolejny podjazd za Muchówką, i jadąc w dół dojeżdżamy do doliny Dunajca. Tu jedziemy te 15km na zmianach ;) poza tym kawałkiem jedziemy prawie cały czas albo obok siebie, albo ja z przodu :p
Na tym odcinku zaczyna mnie boleć biodro, o które się obawiałem od początku. Szczęśliwie znajduję prawdopodobnie przyczynę bólu - lemondka! Trzymając ręce na baranku problem znika. Kto by pomyślał... Z drugiej strony, mocno zwalniamy, więc na pewno i to ma wpływ...
W ciężkowicach robimy popas na jedzenie, gdzie zagaduje nas trochę grubsza pani po 50, która mówi że dla niej te 40-50km to nie problem, a zdarzają się jej i setki. Nieźle ;)
Wychodzimy ze sklepu, i prawie zamarzamy :p trochę spoceni, w sklepie tylko ochłonęliśmy, o wyschnięciu nie ma mowy... Do tego wiatr który miał wiać z zachodu, między górkami wieje czasem nawet i ze wschodu, więc trochę nam tutaj przeszkadza.
Wokół nas pojawiają się potężne chmury burzowe, zza których wychodzi czasem słońce. Widoki świetne, szczególnie że na horyzoncie czyste niebo, więc i górki w oddali widać [;
Po fajnych pagórkach docieramy do Gorlic, w których nie dołącza do nas WujekG, za to pojawia się nowy kompan. Pan Penetrator ;) Nie znajdujemy sklepu rowerowego, więc korzystamy z usług penetratora (podróba WD40), którego Stamper kupił na stacji jako smar do naszych skrzypiących łańcuchów.
W Bieczu. Prawie jak G...
Przed polecanym mi - przez pewną jeszcze wtedy pannę - przed 2 laty Bieczem, dopada nas niezły deszcz. Pewnie z tego względu miasteczko specjalnego wrażenia na nas nie robi.
O, rynek. Zróbmy zdjęcie! Zrobiłem fotę, zrobiłem fotę Stamperowi, a on aparatu jeszcze nie zdążył wyciągnąć ;)
Kawałek przed Szerzynami chowamy się na przystanku. Po ~30min przestaje wreszcie padać, a my i tak całkowicie przemoczeni i zziębnięci lecimy dalej. Ręce pomimo rękawiczek skostniałe. Do tego wiatr w pysk, brak przerzutki i największy na naszej trasie podjazd :p
Za Ryglicami trafiamy na kawałek bardzo fajnej drogi z widokiem na pobliskie pagóry:
Odbijamy w końcu na Pleśną, by wąską i mocno pagórkowatą drogą zaliczyć jedną z ostatnich dzisiaj gmin.
Kolejny popas pod sklepem. Stamper wymienia tu po raz 2 (!) baterie w swoim GPS'ie. Eneloopy pokazuję tutaj co potrafią ;) ja przejechałem na jednym zestawie całość, i podejrzewam że spokojnie by jeszcze kilka godzin pociągnęły...
Dalej wpadamy ku naszemu zaskoczeniu na stromy (nawet 15% złapało, a poniżej 10% praktycznie nie schodziło) i długawy podjazd do... nikąd ;) Asfalt za to nówka sztuka, więc na zjeździe pomimo całkowitej ciemności było super. Tylko zakręt czasem nie wiadomo było w którą stronę jest :p
Na koniec zaliczamy jeszcze gminę Skrzyszów i po objechaniu tarnowskiego rynku udajemy się na pociag.
Mieliśmy plan przejechania ponad 360km (jeszcze gminy na północ od Tarnowa i powrót do Krakowa), ale deszcz i chłód trochę nas do tego zniechęcił. Do tego bolały mnie coraz bardziej wychłodzone i wymęczone niską kadencją kolana. Jednak w takich temperaturach przydałby się na nie windstopper, a nie jedynie ocieplane nogawki.
I na postojach się ociągaliśmy, ale motywacji trochę brakowało [; Cóż, nie ma tego złego. Fajnie było ;) Sporo pogadaliśmy, i pośmialiśmy się przynajmniej ;)
A i tempo bardzo spokojne do tego... :p
Cała trasa na sucho. Wypiłem przez cały dzień jakieś 1,5L wody raptem i jeden średni jogurt...
Pociągiem jadę zamiast na Płaszów, do Krakowa Głównego, żeby dobić jeszcze kilka kilometrów więcej i załapać się na bs'owe okienko :p
Trasa:
Max wznios: 16%
Max spadek: -18%
Zaliczone gminy: Ciężkowice, Bobowa, Łużna, Moszczenica, Gorlice, Lipinki, Szerzyny, Ryglice, Pleśna, Tuchów, Skrzyszów
Łącznie 628, w tym roku 189. W małopolskim zostało jeszcze 6 ;)
Zainteresowanych zbieraniem gmin zapraszam na:
http://www.podrozerowerowe.info/index.php?topic=3161.0
oraz portal:
http://zaliczgmine.pl/
A jak komuś się nudzi, zawsze można jeszcze zahaczyć o:
http://www.wyprawyrowerem.yoyo.pl/
Ostatnio często wstawaję z samego rana (6-7), i próbuję chodzić wcześniej spać. To drugie się nie udaje, więc chodzę niedospany...
Budzik dzwoni o 4. Ja w ogóle spałem? Oj, ciężko się zwlec z łóżka.
Na śniadanie jem (nie! nie makaron!) sporawą porcję fasolki po bretońsku, na której spokojnie robię pierwsze 100km ;) W międzyczasie piszę do Wilka, który zmożony wiatrem zakończył swoją trasę do Zakopca w połowie drogi.
Mieliśmy jechać we trzech, ale jeden kolega wycofuje się, zasłaniajac się lekkim deszczem i brakiem błotników (też nie mam).
O dziwo po wyjściu na zewnątrz, nie jest wcale zimno (7 stopni). Ba, nawet ciepły wiaterek dosyć jest [; Spotykam się ze Stamperem o tej 5 rano, i razem ruszamy w trasę.
Czasem trzeba się wspomóc...
W Wieliczce jedziemy ul. Stromą, która ma bardzo króciutką ~13% ściankę, za to jej przedłużenie, tj ul. Garbarska okazuje się sporo dłuższe i niewiele łatwiejsze.
Miało być zimno, więc poubierany w całkiem sporą ilość ubrań, oczywiście cały się pod tą górkę upociłem...
Za Chorągwicą oglądamy z góry ładną panoramę Krakowa i trafiamy w końcu na dobrze mi znaną drogę do Gdowa.
W okolicach Zagórzan wysiada mi przednia przerzutka, z którą poza problemami na końcówkach obu BB-Tourów nigdy nie miałem problemów. Choć zawsze trochę ciężko chodziła...
Okazuje się, że wysiadła całkowicie lewa klamkomanetka. Wykręcam więc całkowicie przednią przerzutkę i ustawiam łańcuch na środkowej (42z) koronce. Trochę popaduje, więc buty szybko przemakają...
Jadąc bez przerzutki i zachowując dość wysoką kadencję, prędkość nie powinna mi spadać poniżej 20km/h. Na ~10% podjeździe przez Łapanowem mi się to oczywiście nie udaje ;) męczę się od tej pory z niską kadencją praktycznie na każdym podjeździe, niejedno krotnie pedałując na stojąco, co nie zdarzało mi się od dobrych 3 lat :D
Kolejny podjazd za Muchówką, i jadąc w dół dojeżdżamy do doliny Dunajca. Tu jedziemy te 15km na zmianach ;) poza tym kawałkiem jedziemy prawie cały czas albo obok siebie, albo ja z przodu :p
Na tym odcinku zaczyna mnie boleć biodro, o które się obawiałem od początku. Szczęśliwie znajduję prawdopodobnie przyczynę bólu - lemondka! Trzymając ręce na baranku problem znika. Kto by pomyślał... Z drugiej strony, mocno zwalniamy, więc na pewno i to ma wpływ...
W ciężkowicach robimy popas na jedzenie, gdzie zagaduje nas trochę grubsza pani po 50, która mówi że dla niej te 40-50km to nie problem, a zdarzają się jej i setki. Nieźle ;)
Wychodzimy ze sklepu, i prawie zamarzamy :p trochę spoceni, w sklepie tylko ochłonęliśmy, o wyschnięciu nie ma mowy... Do tego wiatr który miał wiać z zachodu, między górkami wieje czasem nawet i ze wschodu, więc trochę nam tutaj przeszkadza.
Wokół nas pojawiają się potężne chmury burzowe, zza których wychodzi czasem słońce. Widoki świetne, szczególnie że na horyzoncie czyste niebo, więc i górki w oddali widać [;
Po fajnych pagórkach docieramy do Gorlic, w których nie dołącza do nas WujekG, za to pojawia się nowy kompan. Pan Penetrator ;) Nie znajdujemy sklepu rowerowego, więc korzystamy z usług penetratora (podróba WD40), którego Stamper kupił na stacji jako smar do naszych skrzypiących łańcuchów.
W Bieczu. Prawie jak G...
Przed polecanym mi - przez pewną jeszcze wtedy pannę - przed 2 laty Bieczem, dopada nas niezły deszcz. Pewnie z tego względu miasteczko specjalnego wrażenia na nas nie robi.
O, rynek. Zróbmy zdjęcie! Zrobiłem fotę, zrobiłem fotę Stamperowi, a on aparatu jeszcze nie zdążył wyciągnąć ;)
Kawałek przed Szerzynami chowamy się na przystanku. Po ~30min przestaje wreszcie padać, a my i tak całkowicie przemoczeni i zziębnięci lecimy dalej. Ręce pomimo rękawiczek skostniałe. Do tego wiatr w pysk, brak przerzutki i największy na naszej trasie podjazd :p
Za Ryglicami trafiamy na kawałek bardzo fajnej drogi z widokiem na pobliskie pagóry:
Odbijamy w końcu na Pleśną, by wąską i mocno pagórkowatą drogą zaliczyć jedną z ostatnich dzisiaj gmin.
Kolejny popas pod sklepem. Stamper wymienia tu po raz 2 (!) baterie w swoim GPS'ie. Eneloopy pokazuję tutaj co potrafią ;) ja przejechałem na jednym zestawie całość, i podejrzewam że spokojnie by jeszcze kilka godzin pociągnęły...
Dalej wpadamy ku naszemu zaskoczeniu na stromy (nawet 15% złapało, a poniżej 10% praktycznie nie schodziło) i długawy podjazd do... nikąd ;) Asfalt za to nówka sztuka, więc na zjeździe pomimo całkowitej ciemności było super. Tylko zakręt czasem nie wiadomo było w którą stronę jest :p
Na koniec zaliczamy jeszcze gminę Skrzyszów i po objechaniu tarnowskiego rynku udajemy się na pociag.
Mieliśmy plan przejechania ponad 360km (jeszcze gminy na północ od Tarnowa i powrót do Krakowa), ale deszcz i chłód trochę nas do tego zniechęcił. Do tego bolały mnie coraz bardziej wychłodzone i wymęczone niską kadencją kolana. Jednak w takich temperaturach przydałby się na nie windstopper, a nie jedynie ocieplane nogawki.
I na postojach się ociągaliśmy, ale motywacji trochę brakowało [; Cóż, nie ma tego złego. Fajnie było ;) Sporo pogadaliśmy, i pośmialiśmy się przynajmniej ;)
A i tempo bardzo spokojne do tego... :p
Cała trasa na sucho. Wypiłem przez cały dzień jakieś 1,5L wody raptem i jeden średni jogurt...
Pociągiem jadę zamiast na Płaszów, do Krakowa Głównego, żeby dobić jeszcze kilka kilometrów więcej i załapać się na bs'owe okienko :p
Trasa:
Max wznios: 16%
Max spadek: -18%
Zaliczone gminy: Ciężkowice, Bobowa, Łużna, Moszczenica, Gorlice, Lipinki, Szerzyny, Ryglice, Pleśna, Tuchów, Skrzyszów
Łącznie 628, w tym roku 189. W małopolskim zostało jeszcze 6 ;)
Zainteresowanych zbieraniem gmin zapraszam na:
http://www.podrozerowerowe.info/index.php?topic=3161.0
oraz portal:
http://zaliczgmine.pl/
A jak komuś się nudzi, zawsze można jeszcze zahaczyć o:
http://www.wyprawyrowerem.yoyo.pl/
- DST 232.90km
- Czas 10:18
- VAVG 22.61km/h
- VMAX 72.49km/h
- Podjazdy 2788m
- Sprzęt Szosówka - pęknięta rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Fasolka fajna sprawa,też lubię...,ale raczej na kole za tobą bym nie jechał...;)
funio - 14:39 piątek, 9 listopada 2012 | linkuj
funio - 14:39 piątek, 9 listopada 2012 | linkuj
A i pożywnego piasku się przy okazji trochę zje, czasem nawet bardziej smakowite kąski mogą się trafić :)))
wilk - 23:27 środa, 7 listopada 2012 | linkuj
Ja to nie wiem jak Ty mogłeś tak mało wypić, ja wypiłem ze 3 razy więcej a jeszcze dzisiaj mnie przez cały dzień suszyło, mimo że po wyjeździe na żadnej imprezie nie byłem ;-). Coś mi się wydaje, że musiałeś po kryjomu łyknąć co nieco deszczówki. Pewnie dlatego nie zakładasz błotników aby obniżyć na napojach koszta wycieczki (choć na proszku do prania raczej w taki sposób nie przyoszczędzisz).
stamper - 23:06 środa, 7 listopada 2012 | linkuj
Ladny dystans jak na te pore roku i panujace warunki:)
Oswietlone jesienne krajobrazy wygladaja rewelacyjnie!
ememka - 13:02 środa, 7 listopada 2012 | linkuj
Oswietlone jesienne krajobrazy wygladaja rewelacyjnie!
ememka - 13:02 środa, 7 listopada 2012 | linkuj
przedostatnie zdjęcie przypomina mi tolkienowskie Shire. ;)
Kornal - 12:15 środa, 7 listopada 2012 | linkuj
Pomógł nam w tym niejaki "Super penetrator", ale o tym Wax pewnie napisze jutro.
Dzięki za wspólny wypad i tunel na 80% trasy ;-b. stamper - 21:31 wtorek, 6 listopada 2012 | linkuj
Komentuj
Dzięki za wspólny wypad i tunel na 80% trasy ;-b. stamper - 21:31 wtorek, 6 listopada 2012 | linkuj