Niedziela, 29 kwietnia 2012
Kategoria >100
Druga setka na singlu :D
O 7 rano słońce już tak dawało, że mnie obudziło...
Godzina opalania przed namiotem, i w końcu i M. wstała.
Powoli pakujemy rzeczy i ruszamy w poszukiwaniu sklepu. Dowiadujemy się, że sklep zaraz otwierają, tzn już za 3h :)
Ratują nas ludzie których o sklep wcześniej pytaliśmy, dając nam 3 butelki wody i tabletkę przeciwbólową.
Jest sporo cieplej niż wczoraj, do tego drogą którą mieliśmy jechać okazuje się być szutrówką, więc zmieniamy trasę jadąc zamiast przez Kampinos, na około niego. Czyli przez wioski bez żadnego schronienia przed słońcem.
M. głowa oblana zimną wodą i zakryta chustką wysycha całkowicie w ciągu 15min... Postój + drzemka w lesie, za darmo. Położenie się spalonymi plecami na igłach i szyszkach - bezcenne.
Jedzie się przez wiochy ciężko i nudnawo z racji na dłuuugie proste. Po jakimś czasie skręcamy znowu w las i tu jest już dużo lepiej i ciekawiej.
Koło tej 15 już tak mnie pieką plecy, że aż koszulkę muszę założyć. Będzie się dobrze spało (:
Wjeżdżamy w końcu (na szosowych oponach) w las, stając przy leśnym cmentarzu uwieczniającym Kampinowską Rzeczpospolitą, i jedziemy ~8km przez las. Na końcówce trafiamy ciekawe na pomosty prowadzące przez bagna.
Do 100km niewiele brakuje, więc przez Warszawę jedziemy trochę naokoło, i w domu lądujemy bijąc wczorajszy rekord M, ze stanem licznika 106,28km :)
więcej zdjęć:
https://picasaweb.google.com/113355242078790491964/2830IV2012
Godzina opalania przed namiotem, i w końcu i M. wstała.
Powoli pakujemy rzeczy i ruszamy w poszukiwaniu sklepu. Dowiadujemy się, że sklep zaraz otwierają, tzn już za 3h :)
Ratują nas ludzie których o sklep wcześniej pytaliśmy, dając nam 3 butelki wody i tabletkę przeciwbólową.
Jest sporo cieplej niż wczoraj, do tego drogą którą mieliśmy jechać okazuje się być szutrówką, więc zmieniamy trasę jadąc zamiast przez Kampinos, na około niego. Czyli przez wioski bez żadnego schronienia przed słońcem.
M. głowa oblana zimną wodą i zakryta chustką wysycha całkowicie w ciągu 15min... Postój + drzemka w lesie, za darmo. Położenie się spalonymi plecami na igłach i szyszkach - bezcenne.
Jedzie się przez wiochy ciężko i nudnawo z racji na dłuuugie proste. Po jakimś czasie skręcamy znowu w las i tu jest już dużo lepiej i ciekawiej.
Koło tej 15 już tak mnie pieką plecy, że aż koszulkę muszę założyć. Będzie się dobrze spało (:
Wjeżdżamy w końcu (na szosowych oponach) w las, stając przy leśnym cmentarzu uwieczniającym Kampinowską Rzeczpospolitą, i jedziemy ~8km przez las. Na końcówce trafiamy ciekawe na pomosty prowadzące przez bagna.
Do 100km niewiele brakuje, więc przez Warszawę jedziemy trochę naokoło, i w domu lądujemy bijąc wczorajszy rekord M, ze stanem licznika 106,28km :)
więcej zdjęć:
https://picasaweb.google.com/113355242078790491964/2830IV2012
- DST 106.28km
- Czas 06:48
- VAVG 15.63km/h
- Sprzęt Szosówka - pęknięta rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Trafiłem tu przez jakiegoś linka z forum. Z jakiegoś tematu, który ostatnio odgrzebał Księgowy.
Hipek - 14:16 czwartek, 9 stycznia 2014 | linkuj
Bardzo fajna wycieczka wam wyszła.
Kampinoską, nie: kampinowską Gość - 06:36 wtorek, 1 maja 2012 | linkuj
Kampinoską, nie: kampinowską Gość - 06:36 wtorek, 1 maja 2012 | linkuj
No no! Widze ładne oko;) Pozdrów koleżankę i pogratulować stówek!
Ksiegowy - 19:35 poniedziałek, 30 kwietnia 2012 | linkuj
Komentuj