Czwartek, 15 września 2011
Wypadek... :/
Wczoraj wieczorem (po ciemku) jechałem wałami w stronę Tyńca. Czyli trasą na której znam każdą dziurę i którą mógłbym z zamkniętymi oczami jechać. to mnie zgubiło...
Robią na wałach akurat jakieś remonty. Przeprowadziłem rower przez remontowany odcinek, i jak się zaczął asfalt to wsiadłem na rower. Rozpędziłem się do ~35km/h i trochę rozglądałem się na boki.
Nagle ni stąd ni z owąd wyrosła przede mną barierka zaznaczająca początek robót (i wyznaczająca objazd, który niestety olałem...). Jechałem na lemondce, więc nie zdążyłem nic zrobić, szczególnie że barierkę zauważyłem jak byłem jakieś 2m od niej, co przy tej prędkości nie daje zbyt wile czasu na reakcję... :/
Wdupcyłem się centralnie w barierkę i przeleciałem razem z rowerem na drugą jej stronę.
Zaczęli mnie zbierać jacyś ludzie którzy akurat przechodzili tuż obok, po chwili pojawiło się też dwóch gości z 'rowerowanie.pl'. Byłem w niesamowitym szoku i zebrałem się na piechotę z powrotem w stronę Krakowa. Nie pamiętam w ogóle ile czasu spędziłem po wypadku przy barierce.
Po odejściu totalnie straciłem orientację. Nie wiedziałem zbytnio gdzie jestem i w którą stronę powinienem iść (przywaliłem trochę głową w asfalt (barierkę?)). Zadzwoniłem do dziewczyny żeby porozmawiać i się trochę uspokoić. Szedłem dobre kilka minut nie wiedząc totalnie co się wokół mnie dzieje... :/ (jak się później okazało - błądziłem po wypadku około 2h po okolicy).
Spotkałem kolejną parkę na rowerach, którą podpytałem o kierunek 'kraków', chwilę ze mną przeszli, ale wmówiłem im że wszystko ok i żeby nie psuli sobie randki i jechali dalej :)
Doszedłem do mostu zwierzynieckiego gdzie czekała już dziewczyna z kolegą, skąd zabrali mnie samochodem na oddział pogotowia.
Tam kilka prześwietleń, i poza kilkoma otarciami, obitymi plecami, głową, kolanem wyszło szydło z worka: uszkodzenie więzozrostu barkowo-obojczykowego II/III stopnia, uraz głowy (wreszcie mam to w papierach :D).
Ręka w temblak na 2 tyg, ketanol na przeżycie i do domu :)
Głupi ma zawsze szczęście... dobrze że nic więcej się nie stało! :)
Po 2 latach przerwy (od ostatniego wypadku z samochodem: złamana szczęka, dwa zęby, szycie brody, rower na złom...), założyłem z powrotem noski i znowu gleba... chyba lepiej nie będę ich więcej zakładał :p
Poniżej zdjęcie które znajomi sobie zrobili następnego dnia 'z pozdrowieniami dla waxmunda' :P Na focie barierka w którą wyrżnąłem ;)
Robią na wałach akurat jakieś remonty. Przeprowadziłem rower przez remontowany odcinek, i jak się zaczął asfalt to wsiadłem na rower. Rozpędziłem się do ~35km/h i trochę rozglądałem się na boki.
Nagle ni stąd ni z owąd wyrosła przede mną barierka zaznaczająca początek robót (i wyznaczająca objazd, który niestety olałem...). Jechałem na lemondce, więc nie zdążyłem nic zrobić, szczególnie że barierkę zauważyłem jak byłem jakieś 2m od niej, co przy tej prędkości nie daje zbyt wile czasu na reakcję... :/
Wdupcyłem się centralnie w barierkę i przeleciałem razem z rowerem na drugą jej stronę.
Zaczęli mnie zbierać jacyś ludzie którzy akurat przechodzili tuż obok, po chwili pojawiło się też dwóch gości z 'rowerowanie.pl'. Byłem w niesamowitym szoku i zebrałem się na piechotę z powrotem w stronę Krakowa. Nie pamiętam w ogóle ile czasu spędziłem po wypadku przy barierce.
Po odejściu totalnie straciłem orientację. Nie wiedziałem zbytnio gdzie jestem i w którą stronę powinienem iść (przywaliłem trochę głową w asfalt (barierkę?)). Zadzwoniłem do dziewczyny żeby porozmawiać i się trochę uspokoić. Szedłem dobre kilka minut nie wiedząc totalnie co się wokół mnie dzieje... :/ (jak się później okazało - błądziłem po wypadku około 2h po okolicy).
Spotkałem kolejną parkę na rowerach, którą podpytałem o kierunek 'kraków', chwilę ze mną przeszli, ale wmówiłem im że wszystko ok i żeby nie psuli sobie randki i jechali dalej :)
Doszedłem do mostu zwierzynieckiego gdzie czekała już dziewczyna z kolegą, skąd zabrali mnie samochodem na oddział pogotowia.
Tam kilka prześwietleń, i poza kilkoma otarciami, obitymi plecami, głową, kolanem wyszło szydło z worka: uszkodzenie więzozrostu barkowo-obojczykowego II/III stopnia, uraz głowy (wreszcie mam to w papierach :D).
Ręka w temblak na 2 tyg, ketanol na przeżycie i do domu :)
Głupi ma zawsze szczęście... dobrze że nic więcej się nie stało! :)
Po 2 latach przerwy (od ostatniego wypadku z samochodem: złamana szczęka, dwa zęby, szycie brody, rower na złom...), założyłem z powrotem noski i znowu gleba... chyba lepiej nie będę ich więcej zakładał :p
Poniżej zdjęcie które znajomi sobie zrobili następnego dnia 'z pozdrowieniami dla waxmunda' :P Na focie barierka w którą wyrżnąłem ;)
- DST 13.86km
- Sprzęt Szosówka - pęknięta rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie mam dość doświadczenia w jeździe z noskami, ale ja różnicę więcej niż lekko odczuwalną czułem i czuję - nie potrafię teraz jeździć bez bloków, noga spada mi z pedała, pedałowanie nie jest tak efektywne. Może różnicy dużej nie ma podczas ruchu stopy w dół ale podczas ciągnięcia różnica jest spora - inaczej gdy siłę rozkłada się na całą podeszwę a nawet i buta (SPD), a co innego gdy pcha się tylko nosek. Ale - jak już pisałem - co kto woli :) nie mam w zamiarze wykazywać 'wyższość' jednego czy drugiego.
WuJekG - 16:34 czwartek, 13 października 2011 | linkuj
Też uważam, że na wyprawy, szczególnie gdy ktoś przyzwyczajony jest już do platform z noskami czy bez, to nie do końca dobry pomysł. Na dłuższych trasach odczuwam i śródstopie (cierpnie, pobolewa) jak i brak ruchu stopy na boki (mimo tego, że w wyprawowym mam rozkręcone bloki tak, żeby mieć spory luz). SPD to dobra rzecz dla lubiących przycisnąć, gdy już popracuje się nad wykorzystaniem różnych grup mięśni podczas jazdy można średnie przelotowe sporo podciągnąć. Jak zwykle - są sympatycy i antypatycy ;)
Lepiej kask kup :P
WuJekG - 13:55 niedziela, 2 października 2011 | linkuj
Lepiej kask kup :P
WuJekG - 13:55 niedziela, 2 października 2011 | linkuj
I jak tam się leczą rany? Jak samopoczucie?
Co do SPD - to jak nie musisz, to daj sobie spokój (na długich dystansach stopom mocno dają się we znaki), teorie o tych niesamowitych zyskach (widziałem już modeli twierdzących że to przyspiesza o 2-3km/h ;)) to bajki. Jechałem ostatnią wyprawę z tymi pedałami, średnie miałem takie same jak zawsze wilk - 13:28 niedziela, 2 października 2011 | linkuj
Co do SPD - to jak nie musisz, to daj sobie spokój (na długich dystansach stopom mocno dają się we znaki), teorie o tych niesamowitych zyskach (widziałem już modeli twierdzących że to przyspiesza o 2-3km/h ;)) to bajki. Jechałem ostatnią wyprawę z tymi pedałami, średnie miałem takie same jak zawsze wilk - 13:28 niedziela, 2 października 2011 | linkuj
Zdrówka!
No i podstawa, polecam kask. Nigdy nic nie wiadomo. Lepiej mieć, niż nie mieć. madu - 20:35 czwartek, 22 września 2011 | linkuj
No i podstawa, polecam kask. Nigdy nic nie wiadomo. Lepiej mieć, niż nie mieć. madu - 20:35 czwartek, 22 września 2011 | linkuj
ZDROWIA!! :)
Trzeba się mniej za laskami na bulwarach oglądać :P
Na samym początku jeździłem w spd mtb, które były wypinane w 3 strony. Opcja zupełnie nie do zaakceptowania dla wyścigowca, na treking sprawdzała się wyśmienicie - łatwość wypinania, szybkość, wielostronność. Raz przy 35km/h wlazła mi pod koła pani na prostej drodze, zdążyłem ją wyminąć szybując jednocześnie w rów. Bloki się elegancko wypięły, nie pociągnąłem roweru za sobą. Polecam rozważania nad takim rozwiązaniem. WuJekG - 20:21 czwartek, 22 września 2011 | linkuj
Trzeba się mniej za laskami na bulwarach oglądać :P
Na samym początku jeździłem w spd mtb, które były wypinane w 3 strony. Opcja zupełnie nie do zaakceptowania dla wyścigowca, na treking sprawdzała się wyśmienicie - łatwość wypinania, szybkość, wielostronność. Raz przy 35km/h wlazła mi pod koła pani na prostej drodze, zdążyłem ją wyminąć szybując jednocześnie w rów. Bloki się elegancko wypięły, nie pociągnąłem roweru za sobą. Polecam rozważania nad takim rozwiązaniem. WuJekG - 20:21 czwartek, 22 września 2011 | linkuj
Czasem zdarza się taki pech, chwila nieuwagi wystarczy. Wracaj szybko do zdrowia i na rower!
wilk - 22:43 piątek, 16 września 2011 | linkuj
To było pytanie od Tadzia!
Ty jesteś IronManem i dasz sobie radę! Do wesela się zagoi!
Pozdrawiamy i trzymamy obydwaj kciuki! robin - 17:45 piątek, 16 września 2011 | linkuj
Ty jesteś IronManem i dasz sobie radę! Do wesela się zagoi!
Pozdrawiamy i trzymamy obydwaj kciuki! robin - 17:45 piątek, 16 września 2011 | linkuj
ja w spd pociągnałem rower za sobą, więc nie ma pewności ze spd pomogą, najpierw ja poleciałem przez kierę, a pożniej rower przeze mnie, w konsekwencji złamamy obojczyk itd ... życzę szybkiego powrotu do "pedałowania" :)
plmatrix - 12:57 piątek, 16 września 2011 | linkuj
No i dlatego drogi kolego warto zainteresować się SPD.
W takich okolicznościach na pewno zachowały by się lepiej niż nieszczęsne noski. Furman - 12:23 piątek, 16 września 2011 | linkuj
W takich okolicznościach na pewno zachowały by się lepiej niż nieszczęsne noski. Furman - 12:23 piątek, 16 września 2011 | linkuj
No ale co noski miały do tego dzwona z barierką. Raczej zamiast pozbyć się nosków nabyłbyś jakiś sensowne światło bo jak można zasuwać nie widząc przed sobą drogi do tego stopnia by nie dostrzec pionowej przecież barierki. A jakby tam była ekstra dziura głęboka na >1m ?
Dużo zdrowia życzę.
Jacek jacekddd - 11:56 piątek, 16 września 2011 | linkuj
Komentuj
Dużo zdrowia życzę.
Jacek jacekddd - 11:56 piątek, 16 września 2011 | linkuj