Baszowice - Szczyrk
Do Wiślicy szło, nawet średnia już prawie do 30 dobiła, ale jak się zerwał silny wiatr to mnie prawie zatrzymał :P Za Kazimierzą wreszcie się trochę uspokoił i dało się jechać.
Kraków przywitał mnie standardowo, tj jakiś idiota najpierw mnie strąbił jak go wyprzedzałem w korku, a kilka minut później wyprzedzając mnie strąbił mnie ponownie, po czym zajechał drogę i z piskiem przyhamował. Szczęśliwie byłem czujny i przed nim wyhamowałem. Skąd się biorą tacy kretyni?
W krk dłuższy pit-stop u Adama w najlepszym sklepie rowerowym w mieście :) Pooglądaliśmy trochę sprzętu, napiłem się pysznej kawki z ekspresu, godzina szybko zleciała.
Przez krk głównymi co by szybciej poszło, wyjazd 7'mką - sama radość jak człowieka podmuchy z pod tirów pchają :) Przed Sułkowicami mocny kryzys, skurcze mnie aż zaczęły łapać i mnie odcinało - zagapiłem się, i przez dobre 3h wcześniej absolutnie nic nie zjadłem. Dłuższa przerwa, sporo ciastek, banan, kanapki, i już mozolnie po górkach.
Błogą mozolność przerwało jakieś dziewcze na szosie które nagle wyjechało z bocznej dróżki - trzeba się było spiąć i nie dać się wyprzedzić :P
Czuć jeszcze nogi po sobotnim maratonie, średnia nie powala :P Ale do tego to się już muszę chyba przyzwyczaić ;)
1
Będzie kompot ;)
Kraków przywitał mnie standardowo, tj jakiś idiota najpierw mnie strąbił jak go wyprzedzałem w korku, a kilka minut później wyprzedzając mnie strąbił mnie ponownie, po czym zajechał drogę i z piskiem przyhamował. Szczęśliwie byłem czujny i przed nim wyhamowałem. Skąd się biorą tacy kretyni?
W krk dłuższy pit-stop u Adama w najlepszym sklepie rowerowym w mieście :) Pooglądaliśmy trochę sprzętu, napiłem się pysznej kawki z ekspresu, godzina szybko zleciała.
Przez krk głównymi co by szybciej poszło, wyjazd 7'mką - sama radość jak człowieka podmuchy z pod tirów pchają :) Przed Sułkowicami mocny kryzys, skurcze mnie aż zaczęły łapać i mnie odcinało - zagapiłem się, i przez dobre 3h wcześniej absolutnie nic nie zjadłem. Dłuższa przerwa, sporo ciastek, banan, kanapki, i już mozolnie po górkach.
Błogą mozolność przerwało jakieś dziewcze na szosie które nagle wyjechało z bocznej dróżki - trzeba się było spiąć i nie dać się wyprzedzić :P
Most koło Zembrzyc
Wjazd do Żywca bardzo przyjemny - kilka stromawych hopek, z których się można nieźle rozpędzić. Wjazd do Szczyrku cięgiem pod górę, ale nachylenie małe, to i prędkość przyzwoita.Czuć jeszcze nogi po sobotnim maratonie, średnia nie powala :P Ale do tego to się już muszę chyba przyzwyczaić ;)
1
- DST 261.84km
- Czas 10:05
- VAVG 25.97km/h
- VMAX 68.31km/h
- Podjazdy 2605m
- Sprzęt Szosa
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Jak wcześniej cały rok nic nie jeździłeś - to teraz odbijasz z nawiązką ;))
wilk - 20:22 czwartek, 8 czerwca 2017 | linkuj
Komentuj