Czwartek, 12 maja 2016
Kategoria >100
Na Zlot - dzień 3
Na śniadanie przełęcz Kocierska (718m), z której mimo ~12km/ łatwej wspinaczki niestety nie było prawie widoku żadnego :p Zjazd za to bardzo przyjemny.
Dalej po dobrze znanych mi pagóreczkach Krakowa. Słonko świeci więc niby ciepło, szczególnie na podjazdach, ale zimny i dość mocny wiatr w twarz mocno szybko wychładza.
Szczęśliwie mimo braku 2 szprych dojeżdżam do Krakowa, gdzie dzięki uprzejmości M.arka który użycza mi narzędzi załatwiam sprawę. Dzięki! Na odchodne jeszcze mi klucze pożyczył na wszelki wypadek, więc jechałem już bez żadnych obaw.
(wolałem sobie to sam zrobić niż do serwisu oddawać, gdzie pewnie byłoby ciężko zrobić to od ręki, mogliby zrobić na odwal się, i jeszcze skasowaliby mnie za coś, co bez problemu sam zrobię :P)
Przez Kraków jazda... eh... sama radość! Ja to lubię jednak między autami się poprzeciskać, choć tym razem sporo nawet ścieżkami jechałem, bo chciałem zobaczyć jak to jest. Jest ciężko ;)
Na wyjeździe mijam miejsce w którym mieszkałem przez prawie 10 lat, i jadę moją ulubioną trasą przez Wieliczkę do Dobczyc. Super tam jest!
Wyjątkowo dobrze się jechało, i poza dosłownie kilkoma ciastkami po drodze nic nie jadłem. Dopiero w Dobczycach (~120km) wcinam kilka kanapek i sprawdzam prognozę która zbyt dobrze nie wróży. Jutro ma padać prawie cały dzień. Kusi mnie żeby jechać całą noc i uniknąć deszczu, ale bez sensu przyjechać na imprezę zlotową po nieprzespanej nocce i później usypiać przy ognisku... Układam się więc koło 23 do spania na jakimś poletku :)
Dalej po dobrze znanych mi pagóreczkach Krakowa. Słonko świeci więc niby ciepło, szczególnie na podjazdach, ale zimny i dość mocny wiatr w twarz mocno szybko wychładza.
Wadowice:
Szczęśliwie mimo braku 2 szprych dojeżdżam do Krakowa, gdzie dzięki uprzejmości M.arka który użycza mi narzędzi załatwiam sprawę. Dzięki! Na odchodne jeszcze mi klucze pożyczył na wszelki wypadek, więc jechałem już bez żadnych obaw.
(wolałem sobie to sam zrobić niż do serwisu oddawać, gdzie pewnie byłoby ciężko zrobić to od ręki, mogliby zrobić na odwal się, i jeszcze skasowaliby mnie za coś, co bez problemu sam zrobię :P)
Przez Kraków jazda... eh... sama radość! Ja to lubię jednak między autami się poprzeciskać, choć tym razem sporo nawet ścieżkami jechałem, bo chciałem zobaczyć jak to jest. Jest ciężko ;)
Wiejska imprezownia:
Na wyjeździe mijam miejsce w którym mieszkałem przez prawie 10 lat, i jadę moją ulubioną trasą przez Wieliczkę do Dobczyc. Super tam jest!
Kopalnia soli:
Wyjątkowo dobrze się jechało, i poza dosłownie kilkoma ciastkami po drodze nic nie jadłem. Dopiero w Dobczycach (~120km) wcinam kilka kanapek i sprawdzam prognozę która zbyt dobrze nie wróży. Jutro ma padać prawie cały dzień. Kusi mnie żeby jechać całą noc i uniknąć deszczu, ale bez sensu przyjechać na imprezę zlotową po nieprzespanej nocce i później usypiać przy ognisku... Układam się więc koło 23 do spania na jakimś poletku :)
(widok z rana)
- DST 149.20km
- Czas 07:34
- VAVG 19.72km/h
- VMAX 65.23km/h
- Podjazdy 2045m
- Sprzęt Cannondale Caadx 6
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj