Poniedziałek, 23 września 2013
Kategoria <100, Po mieście
Murder of Couriers - alleycat
Galeria:
https://picasaweb.google.com/113355242078790491964/MurderOfCouriers#
Prognozy tragiczne, więc poubierani w bluzy, kurtki ruszamy razem z B. z domu. Po 200m niezła ulewa, w butach basen, spodnie mokre...
Spotykamy kilka znajomych twarzy w Kinie pod Baranami, w tym Ttin, Camelusa i Adama z którymi się umówiliśmy.
Zapisaliśmy się, i zasiedliśmy w kinie.
Film fajny, zupełnie inny niż Line of Sight. Pokazywał bardziej subkulturę kurierską, niż wyścigi i samą jazdę. Film cały czas stawiał na piedestale kurierkę, co momentami już było przesłodzone, dlatego bardzo podobało mi się, że na końcu pokazał sporo jej minusów ;)
Kino pod Baranami, wyjątkowo pozwoliło zaparkować rowery na dziedzińcu. Skorzystaliśmy ;)
Zziębnięci i nadal mokrzy wyłazimy na rynek gdzie na hasło Oli S. lecimy po manifesty.
Szybko znajdujemy na mapie 4 punkty w które mamy jechać, i ruszamy we czworo w trasę. Adam zdecydował, że skoro prognozy się nie sprawdził i jest sucho, to jednak pojedzie sam, szybciej ;)
Camelus na pierwszym planie, a dalej czerwony rower z koszykiem, którego dosiada B.
Planujemy trasę
Uderzamy najpierw na błonia, licząc na to że dostaniemy drugi manifest, ale okazało się, że dostaniemy go dopiero gdy zaliczymy wszystkie inne punkty.
W międzyczasie B. wpada w tory co kończy się glebą. Szczęśliwie samochód za nią zdążył wyhamować, i poza obdartym kolanem nie ma szkód ;)
Śmigamy na Tetmajera, gdzie na parkingu był pierwszy punkt (mapka).
Rynek opanowany ;)
Później most na Waszyngtona, na który jedziemy małym skrótem (a widzimy, że jakaś parka objeżdża naokoło :p). Kawałek stromizny i jesteśmy na moście przy latarni której szukaliśmy.
Później wycieczka na Redemptorystów, gdzie w poszukiwaniu 'trójkątnego zieleńca' najpierw odwiedzamy boisko, a dopiero później trafiamy na właściwy zieleniec.
Dalej na kazimierz gdzie z małymi problemami odnajdujemy tabliczkę informującą o budowie na Placu Bawoła, o którego istnieniu żadne z nas nie wiedziało ;)
Wreszcie z powrotem na Błonia, gdzie już z z piwem w ręce trafiamy na cargo bike, z którego chłopaki dają nam ostatnie zadanie. Mały Płaszów, drugi koniec miasta. Kawał drogi :p
Cargo bike na błoniach
Poprowadziłem tutaj odrobinę naokoło (przez Rondo Grzegórzeckie), ale i tak jazda dobrze nam idzie, bo wiatr w plecy mamy ;) Przy Rondzie chcemy chociaż raz podjechać kawałek ścieżką rowerową, ale okazuje się że jest w budowie i dupa z tego wyszła :p
Na Małym Płaszowie pewne dziewcze zawraca nas ze złej drogi wskazując dobry kierunek.
Odbieramy przesyłkę, i jedziemy na metę, tj Forum Przestrzeni.
Dziewczyny zajmują odpowiednio 4 i 5 miejsce za co dostają w nagrodę odpowiednio dzwonek i bilety do kina, ja z Camelusem >20, na 39 startujących ;)
Meta
Fajnie, że się prognozy nie sprawdziły, i zamiast zimna i deszczu, było ciepło i sucho :) Tempo jak widać mieliśmy bardzo spokojne, a kolana kontuzjowane na MRDP i tak niestety trochę mnie bolały. Trochę jeszcze zajmie zanim się będę mógł normalnie ścigać ;)
Na całej trasie (wyszło nam ~38km) sporo razy mijamy się z innymi startującymi wymieniając na szybko kilka słów. Organizacja fajna, punkty ciekawe, a przy tym nie tak dziwnie (i niepotrzebnie) skomplikowane jak na zeszłorocznym Line of Sight.
Dzięki za organizację, i wspólną jazdę! ;)
Trasa:
-murder-of-couriers-alleycat/
https://picasaweb.google.com/113355242078790491964/MurderOfCouriers#
Prognozy tragiczne, więc poubierani w bluzy, kurtki ruszamy razem z B. z domu. Po 200m niezła ulewa, w butach basen, spodnie mokre...
Spotykamy kilka znajomych twarzy w Kinie pod Baranami, w tym Ttin, Camelusa i Adama z którymi się umówiliśmy.
Zapisaliśmy się, i zasiedliśmy w kinie.
Film fajny, zupełnie inny niż Line of Sight. Pokazywał bardziej subkulturę kurierską, niż wyścigi i samą jazdę. Film cały czas stawiał na piedestale kurierkę, co momentami już było przesłodzone, dlatego bardzo podobało mi się, że na końcu pokazał sporo jej minusów ;)
Kino pod Baranami, wyjątkowo pozwoliło zaparkować rowery na dziedzińcu. Skorzystaliśmy ;)
Zziębnięci i nadal mokrzy wyłazimy na rynek gdzie na hasło Oli S. lecimy po manifesty.
Szybko znajdujemy na mapie 4 punkty w które mamy jechać, i ruszamy we czworo w trasę. Adam zdecydował, że skoro prognozy się nie sprawdził i jest sucho, to jednak pojedzie sam, szybciej ;)
Camelus na pierwszym planie, a dalej czerwony rower z koszykiem, którego dosiada B.
Planujemy trasę
Uderzamy najpierw na błonia, licząc na to że dostaniemy drugi manifest, ale okazało się, że dostaniemy go dopiero gdy zaliczymy wszystkie inne punkty.
W międzyczasie B. wpada w tory co kończy się glebą. Szczęśliwie samochód za nią zdążył wyhamować, i poza obdartym kolanem nie ma szkód ;)
Śmigamy na Tetmajera, gdzie na parkingu był pierwszy punkt (mapka).
Rynek opanowany ;)
Później most na Waszyngtona, na który jedziemy małym skrótem (a widzimy, że jakaś parka objeżdża naokoło :p). Kawałek stromizny i jesteśmy na moście przy latarni której szukaliśmy.
Później wycieczka na Redemptorystów, gdzie w poszukiwaniu 'trójkątnego zieleńca' najpierw odwiedzamy boisko, a dopiero później trafiamy na właściwy zieleniec.
Dalej na kazimierz gdzie z małymi problemami odnajdujemy tabliczkę informującą o budowie na Placu Bawoła, o którego istnieniu żadne z nas nie wiedziało ;)
Wreszcie z powrotem na Błonia, gdzie już z z piwem w ręce trafiamy na cargo bike, z którego chłopaki dają nam ostatnie zadanie. Mały Płaszów, drugi koniec miasta. Kawał drogi :p
Cargo bike na błoniach
Poprowadziłem tutaj odrobinę naokoło (przez Rondo Grzegórzeckie), ale i tak jazda dobrze nam idzie, bo wiatr w plecy mamy ;) Przy Rondzie chcemy chociaż raz podjechać kawałek ścieżką rowerową, ale okazuje się że jest w budowie i dupa z tego wyszła :p
Na Małym Płaszowie pewne dziewcze zawraca nas ze złej drogi wskazując dobry kierunek.
Odbieramy przesyłkę, i jedziemy na metę, tj Forum Przestrzeni.
Dziewczyny zajmują odpowiednio 4 i 5 miejsce za co dostają w nagrodę odpowiednio dzwonek i bilety do kina, ja z Camelusem >20, na 39 startujących ;)
Meta
Fajnie, że się prognozy nie sprawdziły, i zamiast zimna i deszczu, było ciepło i sucho :) Tempo jak widać mieliśmy bardzo spokojne, a kolana kontuzjowane na MRDP i tak niestety trochę mnie bolały. Trochę jeszcze zajmie zanim się będę mógł normalnie ścigać ;)
Na całej trasie (wyszło nam ~38km) sporo razy mijamy się z innymi startującymi wymieniając na szybko kilka słów. Organizacja fajna, punkty ciekawe, a przy tym nie tak dziwnie (i niepotrzebnie) skomplikowane jak na zeszłorocznym Line of Sight.
Dzięki za organizację, i wspólną jazdę! ;)
Trasa:
-murder-of-couriers-alleycat/
- DST 50.97km
- Czas 02:49
- VAVG 18.10km/h
- Sprzęt Szosówka - pęknięta rama
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Komentuj