Dzień lenia
Co jest najlepszego na zakwasy? Rower! :)
Ten tydzień dość intensywnie spędziłem poza rowerem, czego wynikiem są zakwasy niemalże na całym ciele (z dłońmi włącznie :P).
Ale że pogoda ładna i wreszcie nam się udało umówić z Adamem, to trzeba było jechać.
Już po ruszeniu z domu (pod górkę mam), miałem ochotę zawrócić bo tak nogi piekły, ale jakoś się przemogłem i pojechałem :)
U Adama miałem okazję przejechać się na Kellysie Reyon. Niezły przeskok po jeździe na szosie ;)
Wycieczka z racji mojego stanu miała być leniwa i taka w większości była. Długo płasko i spokojnie, później sprawnie na podjazd pod Prymasówkę (3 miejsce na segmencie :p), i znowu spokojnie do Lanckorony.
Zjazd w stronę Kalwarii po beznadziejnym asfalcie, na którym nawet 1600 lumenów z lampki Adama nie pozwoliło komfortowo omijać dziur - było ich za dużo :)
Do Przytkowic jeszcze spokojnie, a później Adam powiedział że do Skawiny już nic ciekawego nie ma, i że wszystkie podjazdy można z rozpędu wziąć - i tak też było. Średnia z tego ~14km odcinka wyszła >40km/h :)
Później już spokojnie do domu.
Chyba Adam miał gorszy dzień, bo coś na podjazdach trochę odstawał, a ja chyba w formie specjalnej też nie byłem. Nogi na każdej górce strasznie piekły :)
Climb avg/max: 3/15%
- DST 86.82km
- Czas 03:07
- VAVG 27.86km/h
- VMAX 63.68km/h
- Podjazdy 902m
- Sprzęt Szosa
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj