Kici kici... czyli w poszukiwaniu Kota ;)
Razem z Adamem w dobrym tempie do Skały gdzie byliśmy umówieni na spotkanie, ale że liczyć nie umiem, to nam sporo czasu zostało, więc pojechaliśmy do Wolbromia gdzie spotkaliśmy w końcu Kota (Kotkę? :P), która to zrobiła wczoraj 420km solo z Poznania do Krakowa :)
Tam postój i z powrotem już razem. Baterie w GPSie padły pod koniec trasy, a na początku zjazdu przez Przybysławicami Adam, jadący na ostrym kole zerwał łańcuch, co zakończyło się hamowaniem butem (aż iskry spod bloku poszły :P) i nocnym spacerem z rowerem ;)
- DST 99.51km
- Czas 03:45
- VAVG 26.54km/h
- VMAX 65.40km/h
- Podjazdy 776m
- Sprzęt MBK Mirage - drugie życie
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
No co, mi tylko chodziło o te spektakularne iskry z buta ;))
mors - 19:31 poniedziałek, 28 lipca 2014 | linkuj
No właśnie. Nie wszystko można ujawnić. Kot powinien być tajemniczy ;)
Kot - 19:28 poniedziałek, 28 lipca 2014 | linkuj
Od relacji Kota to oczywiście zacząłem :p tutaj liczyłem na coś ekstra. :p
mors - 19:14 poniedziałek, 28 lipca 2014 | linkuj
Miau! :)) Dzięki za wspólne kilometry, serdeczne przyjęcie i pyszny obiadek, to był świetny weekend!
Kot - 06:19 wtorek, 15 lipca 2014 | linkuj
Ty to gdzie nie pojedziesz tam dziewczynę spotkasz...
Hipek - 17:37 niedziela, 13 lipca 2014 | linkuj
Komentuj